"Europa potrzebuje teraz strategii, która jest wiarygodna i skuteczna bez Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Potrzebuje własnych sił zbrojnych, wspólnego systemu pozyskiwania sprzętu wojskowego, intensywnej współpracy wszystkich miejscowych firm zbrojeniowych i wspólnego funduszu na wydatki na zbrojenia. Największym wyzwaniem jest jednak to, że konieczny jest pośpiech. Nie ma dużo czasu" – pisze "Sueddeutsche Zeitung".

"Chwiejna" architektura bezpieczeństwa

"Architektura bezpieczeństwa na razie tylko się chwieje, jednak są powody, by przygotować się na jej ewentualne załamanie" – ostrzega komentator gazety Thomas Fromm. "Czy państwa europejskie, a przede wszystkim Francja i Niemcy, byłyby gotowe zaakceptować europejski fundusz na zbrojenia? Czy zgodziłyby się na zaciągnięcie na ten cel długów? I to szybko, powiedzmy w ciągu najbliższych miesięcy?" - dodaje.

Reklama

Zdaniem Nikolasa Bussego z "Frankfurter Allgemeine Zeitung" szczyt w Paryżu był "pilnie potrzebny, ponieważ samorozbrojenie Europy musi się skończyć". Ocenia, że Trump chce zakończyć wojnę w Ukrainie i w tym celu jest gotowy do ustępstw wobec Rosji. Tym różni się od swojego poprzednika Joe Bidena, który miał nadzieję, że dalsza wojna wcześniej czy później wyczerpie Putina.

Reklama

Przecenienie siły Zachodu i niedocenienie Rosji

Europejczycy opierali swoją strategię na podobnym założeniu, Zachód przecenił jednak swoją własną polityczną siłę i nie docenił materialnej siły Rosji - dodaje Busse.

W jego opinii sekretarz stanu USA Marco Rubio słusznie podkreśla, że droga do rozejmu jest długa. Wymienił dwa warunki, które są korzystne dla Europy, ale utrudniłyby proces negocjacji z Moskwą - konflikt musi zostać rozwiązany w sposób trwały, a ukraińska suwerenność musi być chroniona.

Oba punkty są dalekie od stanowiska Putina, który dąży do totalnej rewizji geopolitycznego ładu w Europie (Wschodniej). Europejska misja pokojowa i dalsze dozbrojenie Ukrainy kolidowałyby z tym celem, dlatego nie wiadomo, czy rozmowy w Arabii Saudyjskiej pójdą w tym kierunku i czy przyniosą szybkie wyniki.

"Mimo to kraje europejskie muszą wypracować własne stanowisko, bo chodzi w końcu o ich kontynent. Spotkanie w Paryżu było pilnie konieczne, mimo że (ustępujący szef rządu Niemiec) Olaf Scholz jest kanclerzem na wylocie" – pisze Busse.

Jak podkreślił, nie da się w ciągu kilku tygodni naprawić błędów popełnianych przez dziesięciolecia, np. w kwestii zbrojeń. "Samorozbrojenie Europy musi się wreszcie skończyć. Na początek potrzebna jest jedność" – podsumowuje komentator "FAZ".

"Podwójny afront" ze strony rządu USA

"Tageszeitung" pisze, że Europa Zachodnia wydaje się "ostatnim bastionem demokracji, tolerancji i ochrony mniejszości", ale "nie jest przygotowana na obronę" tych wartości.

Jak pisze publicysta gazety Bernd Pickert, prezydent Francji Emmanuel Macron pospiesznie zwołał szczyt w Paryżu, aby po podwójnym afroncie ze strony rządu USA na konferencji bezpieczeństwa w Monachium "zasygnalizować siłę". Jego zdaniem nie potrzeba pogłębionej wiedzy psychologicznej, by wyobrazić sobie, jak zrozumieją to Amerykanie: "Uznają, że Europejczycy są słabi i wpadli w panikę". I to jest zgodne z prawdą – dodaje autor.

Radykalizm MAGA bliższy Rosji niż UE

Schemat działania Trumpa jest prosty – "maksymalna presja przy minimalnej życzliwości wobec sojuszników" oraz "łaszenie się i komplementy wobec przeciwnika". Zdaniem Pickerta spotkanie w Paryżu nie wywoła bólu głowy u nikogo w amerykańskim rządzie. "Jeżeli Europejczykom uda się zmienić kurs tak, aby w średniej perspektywie czasu nie byli skazani na militarną ochronę (USA), tym lepiej. A jeśli znów przyjdą na kolanach, to też dobrze – będzie można ich znowu przeczołgać" – czytamy w "TAZ".

Trump i jego ekipa spod znaku "America first" nie mają zrozumienia dla idei transatlantyckiego sojuszu. "Radykalne siły spod znaku MAGA czują się ideologicznie bliższe nieliberalnej Rosji niż broniącemu mniejszości Zachodowi" – uważa Pickert.

Europa nagle stała się "jedynym regionem reprezentującym demokrację, tolerancję, ochronę mniejszości, godność człowieka i ochronę mniejszości", lecz nie jest przygotowana do obrony tych wartości. "Trump wie o tym i śmieje się w kułak" – podsumowuje komentator "TAZ".

Donald Tusk nazwany "hamulcowym"

Tygodnik "Der Spiegel" analizuje stanowisko przywódców poszczególnych krajów wobec pomysłu wysłania żołnierzy do Ukrainy, określając premiera Donalda Tuska – który przecież jeszcze niedawno był nazywany przez europejską prasę "liderem" UE – mianem "hamulcowego".

"Przed odlotem (do Paryża) w poniedziałek w południe polski premier Donald Tusk wyjaśnił, że jego kraj nie wyśle polskich żołnierzy na misję pokojową do Ukrainy. Polacy opowiadają się za jak najściślejszym włączeniem Waszyngtonu. Nie wolno myśleć o budowaniu alternatywy wobec NATO - powiedział Tusk" - relacjonuje gazeta.

Zaznacza przy tym, że Polska w przeciwieństwie do Niemiec nie jest podejrzewana o bagatelizowanie zagrożenia. Władze w Warszawie na długo przed wojną napastniczą ostrzegały przed imperialistyczną polityką Rosji. Polska wydaje na obronę ponad 4 proc. PKB, w porównaniu do innych europejskich krajów to bardzo dużo - zauważa.

Mimo to w kwestii gwarancji bezpieczeństwa Warszawa postępuje "demonstracyjnie ostrożnie". "Tusk obawia się widocznie, że Putin mógłby zaatakować europejską misję pokojową. Amerykanie obstają przy tym, że art. 5 (traktatu waszyngtońskiego) nie obejmowałby misji" – czytamy w "Spieglu".

Francuska prasa o "braku doświadczenia" polskiej armii

Francuski dziennik "Le Monde", komentując nieformalny szczyt przywódców europejskich w Paryżu, ocenia, że Europa jest podzielona w sprawie wysłania wojsk na Ukrainę. Ocenia, że ostrożność Polski w tej sprawie wynika z braku doświadczenia polskiej armii w działaniach poza granicami kraju.

Choć sprawa jest pilna, co często skłania Unię Europejską do przezwyciężenia podziałów, to tym razem jeszcze nie pozwoliło to na "zwarcie szeregów", wręcz przeciwnie - podkreśla "Le Monde".

"Napięcia i bezwład, który z nich wynika, są szczególnie widoczne w kwestii gwarancji bezpieczeństwa, które Europejczycy chcieliby - jak twierdzą - ustanowić, by odstraszyć Rosję (...) od nowych inwazji przeciwko Ukrainie" - relacjonuje dziennik. Dodaje, że wysłanie wojsk na terytorium Ukrainy, aby zapewnić przestrzeganie ewentualnego traktatu pokojowego, jest jednym ze środków, którymi dysponuje Europa, by spróbować liczyć się w nadchodzących negocjacjach.

Jak wskazuje gazeta, szefowie rządów Niemiec i Hiszpanii, Olaf Scholz i Pedro Sanchez, uznali, że dyskusja jest przedwczesna. Również Dania uważa, że o wysłaniu wojsk nie można mówić przed zawarciem porozumienia pokojowego. Cytuje też wypowiedź premierki Włoch Giorgii Meloni, która powiedziała, że rozmieszczenie wojsk europejskich na Ukrainie wydaje się jej hipotezą "najbardziej skomplikowaną i być może najmniej skuteczną".

Odnosząc się do stanowiska Polski i słów premiera Donalda Tuska, że Polska nie przewiduje wysłania wojsk na Ukrainę, francuski dziennik ocenia, że "ta ostrożność związana jest z brakiem doświadczenia wojskowego" polskich sił zbrojnych "poza ich terytorium", jak również ze sporami historycznymi między Warszawą a Kijowem, dotyczącymi "masakr, do których doszło między dwoma sąsiadami podczas II wojny światowej".

Komentarz Donalda Tuska

"Ani sondaże, ani podpowiedzi rozgorączkowanych komentatorów nie będą miały wpływu na moje decyzje ws. Ukrainy" - oświadczył we wtorek premier Donald Tusk. Zaznaczył, że w sprawach Ukrainy będzie się kierował wyłącznie bezpieczeństwem Polski.

Premier Tusk w poniedziałek wziął udział w zwołanym przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona nieformalnym spotkaniu europejskich przywódców poświęconym polityce USA ws. negocjacji pokojowych dotyczących wojny w Ukrainie.

Przed wylotem na szczyt Paryżu Tusk powtórzył, że nie przewiduje wysłania polskich wojsk na terytorium Ukrainy w ramach misji pokojowej. Zapewnił jednak wsparcie logistycznie i politycznie dla tych państw, które się na to zdecydują. Po zakończeniu spotkania w Paryżu premier podkreślił, że było ono wstępem do tego, co zdarzy się w najbliższych tygodniach i miesiącach. Jak mówił, z satysfakcją usłyszał od wszystkich, że w interesie całej Europy jest intensywne działanie na rzecz wzmocnienia współpracy sojuszników.

"Ani sondaże, ani podpowiedzi rozgorączkowanych komentatorów nie będą miały wpływu na moje decyzje w sprawach Ukrainy. Bezpieczeństwo Polski - wyłącznie tym będę się kierował" - napisał Donald Tusk we wtorek rano na X. Dodał, że "temu służą działania rządu i wysiłki naszej dyplomacji. W porozumieniu z naszymi sojusznikami i Ukrainą".