Duda rozdaje bułki, a Komorowski u boku matki. Ostatni dzień kampanii. GALERIA
1 Polityk składał górnikom rozpoczynającym szychtę życzenia. - Szczęść Boże i dobrego dnia. Żeby wszystko się dobrze skończyło, i po pracy można było wrócić do domu - mówił. Kandydat na prezydenta częstował górników bułkami, które kupił wcześniej w piekarni w Nowym Mieście nad Pilicą.
PAP / Marcin Obara
2 Z kolei przed dworcem kolejowym w Katowicach pytany przez mieszkanki miasta o in vitro powiedział, że trzeba wybrać rozwiązanie kompromisowe w tej sprawie, które będzie szanowało godność i życie ludzkie, a z drugiej strony dawało takie możliwości. Jednej z kobiet obiecał, że nie podpisałby ustawy zakazującej całkowicie zapłodnienia pozaustrojowego.
PAP / Marcin Obara
3 Zapytany o pomysł na poprawę sytuacji pacjentów podkreślił, że byłby skłonny rozważyć likwidację NFZ i przeniesienie dysponowania środkami na ochronę zdrowia do budżetów zadaniowych wojewodów.
PAP / Marcin Obara
4 Na trasie Andrzeja Dudy są dziś jeszcze Katowice i województwa opolskie, wielkopolskie i łódzkie. Kampania kandydata PiS zakończy się w Krakowie.
PAP / Marcin Obara
5 Z kolei prezydent zaczął dziś o Gdańska. We wspólnym wywiadzie dla radiowej Jedynki, Trójki i Radia Gdańsk mówił między innymi o programie dla młodych, polowaniach i "zszywaniu" Polski. Bronisław Komorowski liczy, że promowany przez niego program dla młodych powstrzyma część z nich przed wyjazdem z Polski. Mówił, że ważne jest zapewnienie pierwszej pracy osobom wchodzącym na rynek. Bo wtedy, gdy absolwenci nie znajdują pracy, decydują się często na wyjazd. Prezydent podkreślił, że wsparcie pracodawców w zatrudnianiu młodych, pozwoli tym ostatnim sprawdzić się na rynku.
PAP / Adam Warawa
6 Bronisław Komorowski przyznał, że pozostaje kwestia konkurencyjności zachodnich rynków pracy i polskiego. Program przewiduje, że zarobek w ramach pierwszej pracy nie będzie niższy niż 2 tysiące złotych. - To już jest sporo jak na pierwszą pracę. Oczywiście zawsze młody człowiek będzie się porównywał, ile zarobi w Londynie, ile w Warszawie - mówił prezydent.
PAP / Adam Warawa
7 Krytykował też swojego konkurenta za składane obietnice. Podkreślił, że Andrzej Duda wycofuje się ze składnych obietnic dotyczących miedzy innymi obniżenia wieku emerytalnego czy in vitro. - On się ze wszystkiego wycofa rakiem, ale głównie po wyborach - dodał. Bronisław Komorowski uważa, że spełnienie obietnic Andrzeja dotyczących obniżenia wieku było ogromnym obciążeniem budżetu państwa i podatników. - Gdyby zrealizować ten pomysł, to wszyscy młodzi ludzie musieliby od 2016 roku płacić stawkę emerytalną wyższą o 500 złotych - mówił prezydent. Przypomniał też, że jest już projekt ustawy wprowadzający obok wieku emerytalnego drugie równoległe kryterium przechodzenia na emeryturę, uzależnione od stażu pracy. Zdaniem Komorowskiego takie rozwiązania to koszt 2 procent tego, co byłoby skutkiem zrealizowania pomysłu Andrzeja Dudy.
PAP / Adam Warawa
8 Bronisław Komorowski mówił też, że po wyborach trzeba "zszywać Polskę", podzieloną po kampanii prezydenckiej. Przypomniał, że przed trudnym zadaniem przekonania do siebie rywali politycznych stanął w 2010 roku. Mówił, że proponował Jarosławowi Kaczyńskiemu udział w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i udział w rozwiązywaniu spraw ważnych dla Polski. Prezydent odniósł się też do pytania o swoje dawne hobby - polowania. Podkreślił, że "nie widzi powodu, by składał jeszcze 25 razy" tę samą deklarację, a pytania o to uznał za motywowane politycznie. Jednocześnie zwrócił uwagę, że także jego konkurenci polityczni są myśliwymi. - Mąż pani szefowej sztabu wyborczego pana Andrzeja Dudy, pani Szydło, też jest myśliwym od 20 lat i syn także został myśliwym - mówił prezydent.
PAP / Adam Warawa
9 Prezydent zapewnił, że choć w polowaniach uczestniczy, to bez użycia broni. - Polują moi synowie, ja im towarzyszę na wycieczkach, że tak powiem, do lasu z psem, ale nie strzelam - zaznaczył. Bronisław Komorowski ma zamiar odwiedzić poza porannym przystankiem w Gdańsku, między innymi Toruń, Bydgoszcz, Kielce, Gliwice i Grodzisk Mazowiecki.
PAP / Adam Warawa