Politycy na początku odnieśli się do działań premiera i rządu po katastrofie smoleńskiej. Kowal wytknął błędy przy wyborze podstawy prawnej badania katastrofy. Zaapelował też do powrót do "jednej polityki zagranicznej.

Reklama

Z kolei Siwiec mówił o braku współpracy instytucji po polskiej stronie, braku koordynacji. Wyraził ubolewanie, że stosunki z Rosją dotyczą teraz tylko katastrofy smoleńskiej.

Szef MSZ Radosław Sikorski podkreślał, że w związku z tym, że wypadek zdarzył się na terytorium Rosji, to do tego kraju należała jurysdykcja w badaniu wypadku.

Przypomniał, że zarówno w Rosji jak i w Polsce pracowały komisje; w dalszym ciągu toczą się śledztwa prokuratorskie w obu krajach. "Wydaje mi się, że mamy pełną wiedzę o tym wypadku" - ocenił.

Reklama

Jarosław Kalinowski mówił, że zarzut o złą podstawę, w oparciu o którą toczyło się badanie katastrofy nie jest właściwy. "Dla mnie najsmutniejsze było to, że wokół tragedii wyzwoliły się w kraju niezdrowe i niedobre emocje" - mówił europoseł PSL. Podkreślił, że to, iż rosyjska komisja badająca ten wypadek zakończyła prace wcześniej niż polska było niekorzystne dla wizerunku naszego kraju.

Politycy rozmawiali też o podpisanym przez wicepremiera Waldemara Pawlaka kontrakcie gazowym z Rosją. W rundzie, w której zadawali sobie nawzajem pytania szef PJN Paweł Kowal prosił Kalinowskiego o wyjaśnienie, dlaczego przez kontrakt gazowy Polski z Rosją Polacy płacą dzisiaj za gaz najwięcej w Europie.

Polityk Stronnictwa odpowiadał, że w 2006 r., za rządów PiS, zmieniano kontrakt gazowy i wtedy właśnie zgodzono się na 10-proc. podwyżkę.

Reklama

Przekonywał, że kontrakt wynegocjowany przez ten rząd jest standardowy, a cena surowca jest uzależniona od ceny ropy naftowej. "Raz jest ta cena wyższa, a raz niższa" - tłumaczył. Apelował, by nie obrażać się na Rosję, a pragmatycznie z nią współpracować.

Również Sikorski mówił, że minister gospodarki Waldemar Pawlak podpisał korzystny kontrakt. "On nam dał giętkość, możemy brać gazu więcej lub mniej" - zwracał uwagę. Przekonywał, że dzięki temu Polska uzyskała kontrolę zarządczą nad gazociągiem.

Europoseł SLD Marek Siwiec przypomniał, że trzecim priorytetem polskiej prezydencji było bezpieczeństwo, w tym bezpieczeństwo energetyczne. Jak ironizował, najważniejszym wydarzeniem, które miało miejsce w ramach tych priorytetów było to, że premier Rosji Władimir Putin rozpoczął napełnianie North Streamu gazem.

Prowadząca debatę Monika Olejnik zauważyła, że były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder był przyjacielem Leszka Millera, a Angela Merkel jest przyjaciółką Donalda Tuska, a mimo to powstał Gazociąg Północny.

Kowal powtarzał jednak, że rosyjski gaz w Polsce jest najdroższy. Oświadczył, że w trakcie negocjacji kontraktu ingerować w niego musiała UE. "Nie musiała, tylko na naszą prośbę nas wsparła w negocjacjach" - mówił Sikorski. "Nie miała innego wyjścia" - ripostował Kowal.



Kowal odpowiadał na pytanie szefa MSZ Radosława Sikorskiego dot. depesz z Wikileaks nt. Anny Fotygi. Z depesz wynika, że amerykańscy dyplomaci oceniali polski MSZ za czasów Fotygi jako zdemoralizowany i osłabiony.

"Wolałbym, żeby między nami był przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości, bo wtedy byłoby wyraźniej widać, że logika, którą przyjęła Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość - z jednej strony propagandy sukcesu, z drugiej strony propagandy klęski - że nie da się już tej logiki utrzymać z powodzeniem dla Polski" - powiedział Kowal. "Dziś potrzeba innej polityki zagranicznej" - dodał.

Jego zdaniem "w tej depeszy nie ma niczego, czego nie wyrażaliby krytycy ówcześni w polskiej publicystyce". "I ja proponuję panu przestawić zegarek na czas, który dzisiaj biegnie" - powiedział, zwracając się do Sikorskiego. "My czekamy, co będzie ze strefą euro, natomiast od dwóch dni kluczowe osoby w polskiej polityce zajmują się plotkami napisanymi przez dyplomatę Stanów Zjednoczonych" - powiedział.

"Nie sądzę, żebyśmy musieli politykę zagraniczną oceniać przez pryzmat tego czy ktoś w Waszyngtonie, Paryżu czy Moskwie się uśmiechnął czy skrzywił" - powiedział. "Myślę, że jesteśmy zdolni, tak jak tutaj siedzimy, do tego, żeby formułować nasze cele na podstawie naszych myśli, naszych ocen i żeby sobie nawet pewne złośliwości z przeszłości wybaczyć po to, żeby patrzeć w przyszłość" - zaznaczył.

Kalinowski, były minister rolnictwa, był zaś pytany przez prowadzącą rozmowę o jego stanowisko wobec GMO.

"Jesteśmy przeciwko pewnej obłudzie, którą obserwujemy w UE, bo będziemy za chwilę mieć taką sytuację, że Czesi będą uprawiać kukurydzę GMO, my nie będziemy uprawiać kukurydzy GMO, bo wprowadzimy taki zakaz, ale nie będzie można wprowadzić zakazu importu kukurydzy do Polski, to jest pewna obłuda" - odpowiedział Kalinowski.

Wcześniej przedstawiciel PJN europoseł Paweł Kowal pytał Kalinowskiego o to, kto odpowiada za to, że polscy rolnicy nie będą wystarczająco konkurencyjni w stosunku do rolników we Francji, Niemczech czy Wielkiej Brytanii.

"Wbrew temu, co dzisiaj w kampanii wielu polityków prawej strony sceny politycznej mówi, podział na tych, którzy mają więcej i mniej, nie biegnie według linii stare i nowe" - podkreślił Kalinowski. Zaznaczył, że "Polska w dopłatach (do rolnictwa-PAP) ma więcej niż Portugalia, niemalże tyle samo co Wielka Brytania, Austria, Szwecja i Finlandia".

Szef MSZ Radosław Sikorski mówiąc o sprawach nowego budżetu unijnego podkreślił, że "będzie to batalia, która zdecyduje o szansach cywilizacyjnych Polski na najbliższą dekadę".

"Jesteśmy zdeterminowani, aby dla Polski z tego budżetu uzyskać jeszcze więcej niż w tym budżecie" - zapowiedział. Szef MSZ podkreślił, że obecnie jesteśmy rekordzistą Europy w wykorzystywaniu środków europejskich.

Sikorski spytał, jak z perspektywy czasu Siwiec ocenia decyzję o wysłaniu polskich wojsk do Iraku. "Czy wtedy można się było zachować mniej entuzjastycznie, tzn. poprzeć koalicję politycznie, ale niekoniecznie wysyłać wojska, czyli zachować się tak, jak zachowaliśmy się my w Libii?" - pytał Sikorski.

Siwiec przypomniał, że "tamte decyzje zapadały w cieniu dymów Manhattanu", krótko po zamachu z 11 września 2001 r. "To był taki moment historyczny, kiedy Amerykanie poprosili nas o pomoc, ale nie o pomoc polityczną, ale militarną. Kiedy Stanom Zjednoczonym, którym tak wiele zawdzięczamy, jeśli chodzi o budowę demokracji i wolności w Polsce, mogliśmy pomóc, zamienić braterstwo słów w braterstwo broni. My to zrobiliśmy" - powiedział Siwiec.

Podkreślił, że dzisiaj Sikorski, jako szef MSZ, "czerpie pełnymi rękami z tego dorobku". "Dzisiaj nasza pozycja sojusznicza jest bez porównania lepsza, również dlatego, że nasi żołnierze podjęli ryzyko tej misji. (...)Chciałbym, żeby pan to docenił. To była słuszna decyzja, to była trudna decyzja, za którą zapłaciliśmy straszliwą cenę krwi, bo nasi żołnierze tam ginęli, ale decyzja, która służy Polsce, nie tylko jej pozycji w kontaktach z USA, ale również na arenie międzynarodowej" - przekonywał Siwiec.

Zdaniem Sikorskiego wojna w Iraku to była wojna z wyboru. "Sadzę, że Stany Zjednoczone zapłaciły zbyt dużą cenę; dziś okazuje się, że nie bardzo je było na to stać i jeszcze przez wiele lat będą płacić za ekonomiczne skutki tych bardzo kosztownych działań w Iraku" - uznał



Siwiec skierował drugie pytanie do Pawła Kowala (PJN). Mówił o "zażenowaniu" swojej formacji sposobem działania PiS-u w sprawach zagranicznych, pytał, czy Kowalowi nie jest wstyd, że był wtedy wiceministrem spraw zagranicznych, razem z Anną Fotygą, jako ministrem.

"Słuchając pana miałem wrażenie, że zatrzymał się panu zegarek, nie wiem na którym roku" - odparł Kowal. Ocenił, że Siwiec chciałby nieustannie rozważać to, co było w przeszłości. "Czy jest pan gotów do tego, by przestać politykę zagraniczną uprawiać przez pryzmat: kto kogo nie lubi?" - pytał eurodeputowany PJN.

Polityka zagraniczna nie polega obecnie na tym samym, co w średniowieczu - powiedział podczas piątkowej debaty Paweł Kowal z PJN odpowiadając na pytanie, jak powinna wyglądać polityka zagraniczna Polski.

Zdaniem Kowala, Polska powinna szukać partnerów przede wszystkim w Europie Środkowej. "To jest nasz naturalny sprawdzian, czy jesteśmy poważnym graczem na arenie europejskiej (...), czy jesteśmy w stanie umówić się i dobrze żyć ze swoimi sąsiadami" - powiedział.

Dodał, że słuchając tego, co się obecnie dzieje w Europie, dochodzi do wniosku, że niektórzy zapomnieli, że "polityka zagraniczna to już nie jak w XIX wieku - smak szampana i uroczyste rauty. Dzisiaj polityka zagraniczna dotyczy każdego, kto nas słucha" - powiedział.

Zdaniem Kowala od zachowania Polski dotyczącego pakietu antykryzysowego UE będzie zależeć, czy polskie firmy będą się rozwijać.

"Z tego wynika, czy rzemieślnicy z Kalwarii Zebrzydowskiej będą mogli za kilka lat sprzedawać swoje meble, czy będziemy mogli spłacać swoje kredyty. A zatem polityka zagraniczna, europejska i walka z kryzysem wymaga dzisiaj przede wszystkim konsolidacji wewnętrznej" - powiedział lider PJN.

Kowal uważa, że w Polsce zepsuła się polityka zagraniczna. "Dzisiaj cele strategiczne nie są realizowane nie dlatego, że ktoś nam przeszkadza, ale dlatego, że główni gracze w Polsce nie są w stanie umówić się, co do tych celów i konsekwentnie je realizować" - powiedział.

Lider PJN ubolewa też nad tym, że Polska nie jest obecna na spotkaniach ministrów finansów strefy euro. "Ja ubolewam nad tym, że minister finansów (Jacek Rostowski - PAP) nie jest obecny na tych spotkaniach, ubolewam, że na naszych oczach powstaje Europa dwóch prędkości. Ubolewam nad tym, że za 15 czy 20 lat w podręcznikach będziemy mogli przeczytać, że za polskiej prezydencji Europa się nam rozpadła na dwie części" - dodał.

Marek Siwiec (SLD) ocenił słowa Kowala: "to dobrze brzmi, ale gdy był taki moment, kiedy była szansa na wejście do euro (...) wtedy bardzo skutecznie PiS rozwalił ten projekt. Słowacy weszli do euro, a myśmy nie weszli."

Dodał, że rzeczywistość jest bardziej dramatyczna, bo to mylne podejście, że można żyć na dłuższą metę bez euro. "Bez tej waluty żyją tylko bardzo bogaci, albo bardzo biedni" - doda