To było wielkie polowanie, godne prawdziwych łowców z sawanny. Premier nie mógł sobie pć, by bezczelne muchy ukradły serek. Dlatego wziął do ręki gazetę i zaczął robić porządki. Po każdym uderzeniu pytał współpracowników, czy mucha padła. Odpowiedź zawsze była twierdząca - opisuje tvn24.pl
Po skończonym polowaniu premier, jak przystało na rasowego mężczyznę chwalił się kobietom ze swych osiągnięć. "Uratowałem twój ser" - mówił minister Barbarze Kudryckiej.