"Wydaje się, że kłótliwość partii jest za duża. W ciągu ostatnich 6 lat, od roku 2005 przedstawiciele PO i PiS nie znają granic i nie mają hamulców. To jest wyjątkowo niebezpieczne" - ocenił rozmowie z PAP poseł PSL komentując środową decyzję sądu, że PiS musi sprostować wypowiedzi swoich polityków nt. kampanii PO. Jego zdaniem najgorsze co może być, to przekształcenie się kampanii wyborczej w "kampanię sądową", w której to wymiar sprawiedliwości będzie rozstrzygać spory między partiami, raz na rzecz PO, raz na rzecz PiS. "Jak widać innej formuły na wzajemne relacje PO-PiS nie znalazł od roku 2005" - powiedział poseł Stronnictwa.
Piechociński uważa, że strategia wzajemnego pozywania się ma zmuszać wyborców do opowiedzenia się albo za Prawem i Sprawiedliwością, albo za Platformą. Zwrócił uwagę, że powoduje to również "wyssanie" przestrzeni debaty publicznej, na czym trącą pozostali uczestnicy życia politycznego. Poseł PSL uważa, że możliwość składania pozwów przez komitety wyborcze ugrupowań politycznych powinna być ograniczona, a tryb wyborczy zastrzeżony dla kandydatów, w stosunku do których przekroczono granice dobrego smaku.
"Chodzi o to, żeby nie było tak, że kiedy sprawa może być rozpatrywana w trybie wyborczym, to politycy się jeszcze hamują, a gdy go nie ma i na wyrok i jego skuteczną egzekucję można czekać nawet trzy lata, to politycy się już w niczym nie hamują" - powiedział Piechociński. Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował w środę, że PiS musi sprostować wypowiedzi swoich polityków nt. kampanii PO.
PiS zarzucił w ubiegły wtorek PO, że chwali się cudzymi osiągnięciami. Zdaniem PiS część wymienionych w broszurze "Polska w budowie" inwestycji zaplanowano lub zrealizowano za poprzednich rządów bądź przez samorządy. PO uznała te zarzuty za bezpodstawne i pozwała ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego w trybie wyborczym.