Szef SLD Grzegorz Napieralski robił w środę, w jednej z warszawskich księgarni, wraz z córkami zakupy podręczników i przyborów szkolnych. Według niego, "wyprawka" szkolna i przedszkolna dla dwójki dzieci kosztuje ponad 500 złotych. Lider Sojuszu w jednej ze stołecznych księgarni w centrum miasta kupił m.in. komplet podręczników do drugiej klasy szkoły podstawowej, zeszyty, bloki rysunkowe, kredki, ołówki, plastelinę, klej. Jak mówił dziennikarzom, są to przybory niezbędne do szkoły i przedszkola dla jego dwóch córek: 8-letniej Ali i 5-letniej Oli.

Reklama

Zdaniem Napieralskiego, ceny podręczników i przyborów szkolnych są zdecydowanie za wysokie. "Mimo iż sklep obniżył dzisiaj ceny - jest specjalna promocja, to wydałem już ponad 500 złotych na takie drobne rzeczy jak plastelina, ołówki, kredki, bloki, temperówka czy piórnik, a nie kupiłem jeszcze wszystkiego" - mówił szef Sojuszu.

Jak dodał, kiedy chodził po księgarni miał wrażenie istnienia "dwóch rzeczywistości". "Jedna to rzeczywistość, o której mówi premier Donald Tusk, czyli jest +zielona wyspa+, rośnie nasza gospodarka, a z drugiej strony jest ta codzienna rzeczywistość, z którą każdy z nas się zderza" - zaznaczył lider SLDJak dodał, komplet podręczników do drugiej klasy szkoły podstawowej kosztuje blisko 200 złotych. "To pokazuje, jak ciężko dzisiaj, szczególnie we wrześniu, jest poszczególnym rodzinom. Powinniśmy zrobić wszystko, aby ten dzień był dniem radosnym dla rodziców, a nie dniem trudnych wyborów" - przekonywał.

Na uwagę dziennikarzy, że mógł wybrać tańszy sklep zamiast księgarni w centrum stolicy, Napieralski ocenił, że gdyby zdecydował się na zakupy w miejscu, gdzie ceny są niższe, to i tak za takie zakupy musiałby zapłacić około 450 złotych. Wyjaśnił również, że wybrał akurat tę księgarnię, ponieważ jest blisko jego miejsca pracy. Według Napieralskiego, w ubiegłym roku te same podręczniki i artykuły szkolne kosztowały mniej. Zapowiedział, że w czwartek przedstawi propozycje SLD dotyczące tego, co zrobić, by obniżyć ceny "wyprawki" szkolnej.

Według rzecznika Sojuszu Tomasza Kality, koszt środowych zakupów lidera SLD pokryto ze środków Komitetu Wyborczego SLD.