Wczorajsza zapowiedź SLD, że dziś w Sejmie złoży wniosek o postawienie Ziobry przed TS, zakończyła się fiaskiem. Posłom Sojuszu nie uda się zebrać poparcia dla swego wniosku.

Nie znaczy to jednak, że Zbigniew Ziobro może spać spokojnie. Wszystkie partie, poza PiS, jednym głosem mówią, że nie może on być dłużej ministrem sprawiedliwości. Zgadzają się, by głosować nad wnioskiem o jego odwołanie. Platforma chce, by przeprowadzono je jeszcze dziś.

Reklama

Ale na tym nie koniec. Prawdziwą przeprawę chcą zgotować Zbigniewowi Ziobrze w przyszłej kadencji. Wtedy politycy chcą wrócić do sprawy Trybunału Stanu dla Ziobry.

"Nie poprzemy wniosku SLD, bo mamy własny o postawienie Ziobry przed TS. Ale złożymy go dopiero w następnej kadencji" - mówi dziennikowi.pl Cezary Grabarczyk z Platformy Obywatelskiej. "Najpierw, zgodnie z procedurą, zajmie się nim komisja odpowiedzialności konstytucyjnej. Potem z jej opinią pójdzie pod głosowanie w Sejmie. Bo do postawienia przed Trybunałem nie wystarczą tylko głosy posłów, ale muszą być jeszcze zebrane dowody" - dodaje Grabarczyk.

Reklama

Tę opinię podziela również Janusz Dobrosz z LPR. "Jesteśmy za postawieniem Ziobry przed Trybunałem, ale na tym etapie wniosek SLD jest nieskuteczny. Brakuje dowodów. Jak tylko będą zebrane, to poprzemy taki wniosek, bez względu na to jaka partia go zgłosi" - zapewnia Dobrosz.

Jakie dowody muszą być zebrane we wniosku? Na przykład stenogramy ze spotkań z ministrem Ziobrą, o których mówił były minister MSWiA Janusz Kaczmarek, bilingi rozmów telefonicznych oraz zeznania osób, które wskazuje w swoich wyjaśnieniach Kaczmarek - na przykład byłego szefa policji Konrada Kornatowskiego.