Czterej mężczyźni, podejrzewani o kradzież tablicy z napisem "Arbeit macht frei", zostali przywiezieni do Prokuratury Okręgowej w Krakowie po południu. Usłyszeli zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kradzieży zabytku z listy światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO oraz uszkodzenia go.

Reklama

Jak podaje radio RMF, piąty z podejrzanych, Marcin A., to właściciel firmy remontowo-budowlanej. Doprowadzono go do prokuratury wieczorem. Ten mężczyzna odpowie dodatkowo za nakłanianie do kradzieży. To właśnie on - według RMF - kierował rabunkiem tablicy.

Pięciu zatrzymanych to mieszkańcy woj. kujawsko-pomorskiego. Mają od 20 do 39 lat. Czterech jest bezrobotnych. Wszyscy byli już karani za różne przestępstwa, m.in. kradzieże, pobicia i bójki. Przygotowywali się do kradzieży od października.

Według danych, jakimi dysponuje obecnie policja, zatrzymani nie należą do grup neonazistowskich i nie prezentują takich poglądów. Zastępca małopolskiego komendanta wojewódzkiego policji Marek Woźniczka mówił dziennikarzom, że motywem działania sprawców była prawdopodobnie chęć zysku. Policjanci przed przesłuchaniami nie mogli jednak określić, czy sprawcy działali na zlecenie, czy z własnej inicjatywy.

Reklama

W ujęciu podejrzewanych pomogły informacje od obywateli. Po weryfikacji, które z nich okazały się najistotniejsze, wypłacona ma być nagroda. Tablicę z historycznym napisem, pociętą na trzy części, odnaleziono wczoraj wieczorem w pobliżu miejsca zamieszkania jednego z podejrzewanych - w lesie. Jak dowiedziała się PAP z wiarygodnego policyjnego źródła, znaleziono ją we wsi Czernikowo k. Torunia.

Tablica została skradziona znad obozowej bramy w piątek nad ranem. Policja prowadziła intensywne śledztwo. Oburzenie z powodu kradzieży wyrazili m.in. byli więźniowie, prezydent, premier i środowiska żydowskie.