Bartosz Bartyzel z biura prasowego muzeum nie potwierdził tych informacji. Zaznaczył jedynie, że do czasu zakończenia postępowania wewnętrznego, a także prokuratorskiego, placówka nie będzie się w tej sprawie wypowiadała. "Wszelkie ewentualne decyzje personalne mogą zapaść dopiero wtedy, gdy zakończą się oba postępowania" - powiedział.

Reklama

We wtorek krakowska Prokuratura Okręgowa zarzuciła muzeum, że nie było należycie chronione, co umożliwiło kradzież historycznego napisu. Szef prokuratury Artur Wrona zapowiedział wszczęcie postępowania w sprawie niedopełnienia obowiązków przez dyrekcję muzeum. Prokurator uzasadniał, że sprawcy bez trudu dostali się na teren obozu. Przyjechali ok. godz. 18, po raz pierwszy usiłowali dokonać kradzieży około godziny 21. Nikt z ochrony placówki ich nie zauważył. Sprawcy wrócili do muzeum tuż po północy, ukradli napis, co ochrona zauważyła dopiero po godzinie 5 rano.

Rzecznik Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Jarosław Mensfelt przypomniał, że placówka to prawie 200 hektarów powierzchni, ponad 150 budynków i ponad 300 ruin, kilometry ogrodzeń, wieże wartownicze, a także archiwa i zbiory. "W ostatnich latach placówka rozwinęła metody monitoringu i zabezpieczeń elektronicznych przede wszystkim w budynkach, gdzie przechowywane są archiwa i przedmioty poobozowe" - powiedział.

Mensfelt zaznaczył, że plan ochrony muzeum uzgadniany jest z policją, która nie zgłaszała do niego poważniejszych zastrzeżeń. "Ostatnia policyjna kontrola miała miejsce 7 sierpnia 2008 roku. Nie wykazała żadnych uchybień. Policjanci zalecili jedynie scalenie dwóch rodzajów dokumentów: tabeli służb dla byłego Auschwitz I i byłego Auschwitz II-Birkenau" - powiedział.

Mensfelt przypomniał zarazem, że w muzeum wdrożony jest elektroniczny system kontroli wartowników w terenie. Ich praca jest elektronicznie rejestrowana i dokumentowana całą dobę. "Na tej podstawie możemy stwierdzić, że w nocy z 17 na 18 grudnia obchód był realizowany zgodnie z planem ochrony, który był uzgodniony z policją. () W analizie przebiegu służby nocnej z 17 na 18 grudnia odnotowano ślady na śniegu w okolicach bramy +Arbeit macht frei+ o godzinie 22.12. Dowódca zmiany wykonał obchód sprawdzający. Nie stwierdził obecności żadnych postronnych osób na terenie" - powiedział rzecznik.

W środę minister kultury Bogdan Zdrojewski zapowiedział w rozmowie z Gazetą Wyborczą wyciągnięcie konsekwencji służbowych wobec osób, które dopuściły się rażących zaniedbań przy ochronie Muzeum Auschwitz. "I nie mówię tu tylko o osobach organizujących ochronę, ale także o osobach z kierownictwa muzeum, które powinny sprawować nadzór nad ochroną. Na upomnieniach i naganach nie skończy się" - zapowiedział Zdrojewski.

Tablica z historycznym napisem "Arbeit macht frei" znad obozowej bramy została skradziona w piątek nad ranem. Napis odnaleziono późnym wieczorem w niedzielę we wsi Czernikowo koło Torunia. Przestępcy rozcięli go na trzy części. Policjanci zatrzymali pięciu mężczyzn podejrzanych o kradzież. Grozi im do 10 lat więzienia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krakowie.