Jak ustaliły "Wiadomości" TVP, obie podejrzewane o udział w kradzieży osoby to obywatele Szwecji. Dlatego do władz tego kraju polska policja zwróciła się o pomoc. Tym bardziej, że wedle ustaleń śledztwa nie chodziło tylko o samą tablicę, ale o potężny zamach terrorystyczny, którego celem miał być szwedzki parlament.
"Zakres czynności śledztwa, które prowadzi strona szwedzka, jest szerszy niż się początkowo wydawało. Szerszy niż tylko i wyłącznie odpowiedź na nasz wniosek o pomoc prawną, a związany z czynnościami, które mają doprowadzić do zatrzymania zleceniodawcy tej kradzieży" - mówił w rozmowie z "Wiadomościami" minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
Szwed, który miał zlecić kradzież tablicy, prawdopodobnie odwiedził wcześniej muzeum Auschwitz. Na rekonesans przyjechał z jednym z podejrzanych o kradzież. Miał wtedy sprecyzować, co dokładnie ma zostać skradzione.