Pożar w domu starszego pana zaczął się od pozostawionego na elektrycznej kuchence obiadu. Staruszek nastawił jedzenie, ale zaraz potem zasnął. Dym zauważył sąsiad Ireneusz G. Natychmiast zadzwonił po straż pożarną i sam ruszył 76-latkowi na pomoc. Pomagał też strażakom gasić ogień.

Reklama

Ale po kilku godzinach od tej akcji do Drewnik musiała przyjechać policja. Okazało się, że 50-letni "bohater" wrócił do domu kompletnie pijany. Miał przy sobie wielką torbę, a w niej kilka tysięcy złotych. Po mundurowych zadzwoniła rodzina mężczyzny.

"Ireneusz G. przyznał się, że zanim wyprowadził staruszka z domu i przystąpił do gaszenia ognia, najpierw zabrał z kredensu jego pieniądze. Staruszek nawet nie zorientował się, że zginęły" - mówi Renata Laszczka-Rusek z lubelskiej policji. 50-latkowi grozi pięć lat za kratkami.