"Pożar nie był duży, ale spłonął cały grób, nawa boczna i kilka ławek" - informuje Grzegorz Przeciak z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej.

Wszystko przez świecę palącą się przy grobie. To najprawdopodobniej ona, zdaniem strażaków, była przyczyną pożaru.

Reklama

Na szczęście nikomu nic się nie stało, choć w kościele było wielu wiernych - około 250 osób. Nikt nie próbował na własną rękę gasić ognia. "Wszyscy zdążyli opuścić kościół" - mówią strażacy. "Zniszczenia są poważne. Wypaleniu uległy niektóre obrazy, inne są okopcone. Od wysokiej temperatury uszkodzone zostały tynki, z których część spadła na podłogę" - dodają. Cały kościół nadaje się więc do remontu.

"W tym wielkim nieszczęściu chcemy podziękować za to, co się uratowało i ocaliło" - mówił w TVN24 proboszcz kościoła i duszpasterz środowisk twórczych ks. Wiesław Niewęgłowski. Na szczęście ogień oszczędził ważne relikwie św. Andrzeja i brata Alberta Chmielowskiego, znajdujące się w kościele.