Mężczyzna tydzień temu spadł z rusztowania w Stoczni Gdańskiej. Po krótkiej rehabilitacji i leczeniu miał być odtransportowany do domu. Ale karetka, która go wiozła, ze sporym impetem zaryła w rowie niedaleko Redzikowa koło Słupska.
Jak podaje "Głos Pomorza", kierowca ambulansu trafił do szpitala ze złamanym nosem, a stoczniowiec zamiast przywitać się z rodziną, znowu trafił na szpitalne łóżko w Słupsku.
p