Deborah Rees sama przyznała, że musiała się sporo namęczyć, zanim otrzymała grant. "Wcześniej nikt w jasnowidztwo nie inwestował. Musiałam więc udowodnić, że będziemy robić coś rzeczywistego" - mówi.

Jak łatwo przewidzieć, natychmiast znaleźli się krytycy takiego wykorzystania pieniędzy. Jednak jasnowidze przekonują, że nie warto się oburzać. Przecież pieniądze zostaną wykorzystane w szczytnym celu - dowodzą.

Reklama

"Ludzie, którzy stracili najbliższych, ojca lub matkę, zasługują na szacunek. I zasługują na medium, które im pomoże utulić żal. Naszym zadaniem jest pomóc tym osobom. Mam nadzieję, że to przekona sceptyków, którzy podważają sens naszego grantu" - mówi jeden ze zwolenników projektu.