"Jak to się stało, że w wieku dwudziestu dziewięciu lat, jako prezes Polamco, jednej z pierwszych polskich firm w Stanach Zjednoczonych, wylądowałem w więzieniu federalnym oskarżony o szpiegostwo" - między innymi na to pytanie ma odpowiedzieć biografia najsłynniejszego polskiego szpiega. Zza kratek wyszedł po ponad trzech latach. Do kraju wrócił po słynnej wymianie na moście Glienicke w Berlinie.

Reklama

Zacharski trafił do wywiadu, kiedy miał dwadzieścia kilka lat. W 1975 roku został wysłany z misją do USA. Dzięki niemu do Warszawy, a potem do Moskwy trafiły między innymi plany systemów radarowych myśliwców F-14, F-15, F-16, F-18, bombowca strategicznego Rockwell B-1.

Dlaczego został szpiegiem? "Zdecydowałem się na tę pracę z powodu patriotyzmu, jak również adrenaliny. Zawsze lubiłem wyzwania, uważałem, że taka propozycja jest czymś fascynującym dla młodego człowieka" - mówił na jednym ze spotkań promocyjnych Zacharski.

Nie miał żadnych wątpliwości moralnych. "W służbach wywiadowczych nie należy szukać ludzi, którzy są pilnymi uczniami podręczników etyki i moralności" - stwierdził. "Jak mówił jeden z szefów CIA, Richard Helmes, <wywiad to nie jest ani gra, ani zabawa. To jest po prostu duże niebezpieczeństwo>" - dodał.

W książce "Nazywam się Zacharski. Marian Zacharski. Wbrew regułom" broni też komunistycznych służb. "W książce chciałem pokazać, że wywiad PRL nie był żadną, jak to się dziś mówi, organizacją przestępczą. Byliśmy wyselekcjonowanym, bardzo małym gronem ciężko pracujących osób, które starały się zdobywać jak najszerszą wiedzę, po to, aby politycy decydowali o losach naszego kraju" - mówił Zacharski.

>>>Tak Zacharski uderzył w Kwaśniewskiego

Jego praca dla wywiadu nie ograniczyła się tylko do czasów PRL. Pozytywnie zweryfikowany, pracował potem dla UOP. W 1995 roku próbował na Majorce zwerbować Władimira Ałganowa w sprawie "Olina". Potem wyemigrował do Szwajcarii.