Z zamiarem opisania sprawy "Olina" Zacharski nosił się od czasu, gdy wydał pierwszą część swojej autobiografii. Kończyła się ona na 1985 r., gdy w Berlinie szpiegującego w Stanach Zjednoczonych Zacharskiego wraz z trójką innych wschodnioeuropejskich szpiegów wymieniono na 25 osób więzionych w krajach bloku sowieckiego.

Reklama

Teraz powstaje drugi odcinek - o działalności Zacharskiego w Polsce. Autor napisał już blisko 500 stron, wkrótce materiał trafi w ręce redaktorów. "Polska raz musi przeżyć katharsis. Chciałbym, aby Polacy zrozumieli, że Polska nie jest tylko własnością tylko tych, co barwnie opowiadają. Losy Polski, według mnie, muszą się opierać na pewnej czystości, również na czystości historycznej" - mówi Zacharski.

Nie chce jednak dokładnie opowiadać, co napisze w książce. Czego powinien się bać Oleksy? "Ja nikogo nie chcę straszyć, ja chcę tylko przekazać fakty, koniec kropka" - ucina Zacharski. Czy boi się pojedynku z Oleksym? "Ja się pojedynku nie obawiam, bo będę mówił tylko o faktach."

>>>Poznaj słynnych szpiegów PRL

21 grudnia 1995 r. szef MSW Andrzej Milczanowski powiedział, że premier Józef Oleksy był źródłem informacji dla wywiadu ZSRR, a później Rosji, miał mieć pseudonim "Olin" i kontaktować się m.in. z oficerem KGB Władimirem Ałganowem. Sprawa rzekomego szpiegostwa Oleksego, ujawniona na kilka dni przed końcem kadencji prezydenta Lecha Wałęsy, wywołała kryzys polityczny. Oleksy nazwał sprawę prowokacją, bo MSW miało sugerować za kulisami jego odejście z urzędu premiera. Zaprzeczył, że był agentem, choć przyznał, że "biesiadował" z Ałganowem. Na początku 1996 r. Oleksy podał się do dymisji, gdy prokuratura wojskowa wszczęła śledztwo w jego sprawie. W kwietniu śledztwo umorzono z powodu niestwierdzenia przestępstwa szpiegostwa. Prokuratura podkreśliła, że materiały zebrane przez UOP na temat Oleksego można traktować "wyłącznie jako poszlaki". Do dziś nie wiadomo, kto był agentem KGB o kryptonimie "Olin". Józef Oleksy do dziś zapewnia, że "Olin" to nie on.

Reklama

Jednak Zacharski przyznaje, że w książce pokaże prawdę. Chce też rozwiać podejrzenia, że mścił się, bo nie otrzymał stanowiska w tworzonym przez niego rządzie. "To Józef Oleksy 24 godziny po wyznaczeniu przez koalicję na stanowisko premiera został przywieziony do mojego domu wraz z małżonką przez szefa Mery, pana Zielińskiego. Bez ochrony BOR. To on miał do mnie prośby" - przekonuje. Zapowiada, że ujawni szczegóły zbierania materiałów do sprawy "Olina". Opisze także spotkanie ze stycznia 1996 r. w Zalesiu Górnym, w domu ówczesnego szefa wydawnictwa BGW. Tam według niego miało dojść do spięcia z politykami lewicy. Uczestniczyli w nim też m.in. gen. Wojciech Jaruzelski i Mieczysław Rakowski. - Spotkanie rozpoczęło się od czegoś, co można nazwać atakiem słownym na mnie i kolegów, którzy pracowali przy sprawie "Olina".

czytaj dalej

Reklama



Zacharski zamierza też zdradzić kulisy rozmowy, jaką przeprowadził z nim Zbigniew Siemiątkowski, ówczesny minister w kancelarii Aleksandra Kwaśniewskiego. Tuż przed wyjazdem Zacharskiego z Polski miał negocjować los jednego z polityków lewicy. O kogo chodzi? Tego Zacharski nie chce zdradzić.

Wiadomo, że Józef Oleksy szykuje odpowiedź, także w formie książki. I też nie chce zdradzać jej szczegółów. Prace nad nią są na etapie wstępnym. Czy przedstawi nowe szczegóły swojej wersji wydarzeń? - Wszyscy znają bieg tej sprawy, tło polityczne i całą kompromitację systemu związaną z tą sprawą - mówi.

Czy boi się książki Zacharskiego? "To, co robi szpieg Zacharski, mnie nie interesuje. Jestem przyzwyczajony do tego, że przeciwko mnie staną media w Polsce, Zacharski i Milczanowski" - odpowiada.

Drugi tom opowieści Zacharskiego, którą wydawnictwo Zysk i S-ka zamierza wydać jeszcze w tym roku, rozpocznie się od wydarzeń z lutego 1986 r., czyli od chwili rozpoczęcia przez niego pracy w Peweksie. To właśnie tę intratną posadę - dyrektora centrali handlu wewnętrznego - Zacharski dostał w nagrodę za pracę szpiegowską w USA. W Peweksie jako oficer zewnętrzny wywiadu doczekał też transformacji ustrojowej Polski. Jak mówi, praca tam zaowocowała wieloma spotkaniami z politykami. Dochodziło do nich - jak twierdzi - w latach 1989 - 1990. Czego politycy chcieli? "Każda ze stron uważała Pewex za tłustą świnkę, z której chcieliby skorzystać, by finansować swoje partie". Kto do pana przychodził? "Dwie skrajne opcje polityczne". Jakie? Zacharski opisze te spotkania. "Będzie to lewa strona i dosyć radykalna prawa strona sceny politycznej" - zapowiada.

Chce też opisać próbę kupna "Expressu Wieczornego" przez Pewex. Uniemożliwiono mu to. Jak? - "Dwóch znanych polityków pojawiło się w moim gabinecie bez uprzedniego umówienia się i zażądało wycofania się z przetargu" - opowiada.