(ur. 1950)

Anne Carson, urodzona w Toronto w Kanadzie, zdaniem wielu krytyków jest jedną z najbardziej fascynujących poetek języka angielskiego. Susan Sontag powiedziała o niej: "Jest jednym z tych niewielu twórców piszących w języku angielskim, których dzieła czytam od deski do deski". Wydaje się, że oryginalność Carson wynika z faktu, iż posługuje się ona formą literacką przekraczającą ramy popularnie czy akademicko rozumianej poezji. Formę tę można by okreslić jako esej poetycki. Wszystkie tomy poetki, od "Słodkogorzkiego Erosa" po "Szkło, Ironię i Boga", posługują się wielogłosowym, ironicznym dyskursem nawiązującym do Alexandra Pope'a, ale też wielkich modernistów języka angielskiego, jak Auden czy Yeats. Zasadniczą różnicą między Carson a jej literackimi poprzednikami jest porzucenie przez poetkę logosu jako spójnego argumentowania scalającego tekst. Świat, który przedstawiają jej poematy, jest niepojmowalny, chaotyczny i sfragmentaryzowany. Podobna jest materia jej tekstów, utkana z cytatów i aluzji. Anne Carson wykłada literaturę antyczną na Uniwersytecie McGill w Toronto, jest laureatką wielu nagród literackich, w tym prestiżowej nagrody MacArthur Fellowship (2000) oraz Nagrody T. S. Eliota (2001).

Reklama

p

MIASTO WILKÓW

Niech tygrysy.

Ich zabiją niech niedźwiedzie.

Ich zabiją niech tasiemce glisty i obleńce.

Ich zabiją niech oni.

Wyzabijają się nawzajem niech kolce jeżozwierza.

Ich zabiją niech zatrucie łososiem.

Ich zabije niech skaleczą język na kości i się wykrwawią.

Na śmierć niech.

Zamarzną niech.

Pomrą z głodu niech dostaną.

Krzywicy niech mają.

Artretyzm niech mają.

Padaczkę niech dostaną.

Katarakty i oślepną niech.

Zabiegają się na śmierć niech orły.

Porwą ich dzieckiem w kołysce niech niesione wiatrem ziarno.

Zakopie się im w wewnętrznym uchu niszcząc im równowagę niech mają.

Bardzo dobre ucho tak niech.

Słyszą jak suną chmury.

Nad ich głowami.





































Reklama

MIASTO ŚMIERCI

Dziś.

Za każdym razem, gdy się zatrzymuję.

Hałas tego miasta.



Reklama

MIASTO PAMIĘCI

W każdym z was których maluję.

Znajduję.

Pogrzebany skład materiałów radioaktywnych.

Myślisz że osiem mil w dół wystarczy?

Piętnaście mil?

Sto czterdzieści mil?









MIASTO MIŁOŚCI

Wbiegła w pole.

Mokrej kukurydzy.

Na jej plecach.

Żółty warkocz.





MIASTO JUDASZA

Nie późna godzina nie ciemne uliczki.

Nie drzewka oliwne nie zamki nie serce.

Nie księżyc nie ciemny las.

Nie pionek nie ja.





MIASTO SZCZĘŚCIA

Kopiąc jamę.

By pochować żywcem dziecko.

I móc kupić jedzenie dla starej matki.

Pewnego dnia.

Mężczyzna natrafił na żyłę złota.







przeł. Paweł Marcinkiewicz