"Nie wiem, jak mam teraz bez niego żyć. Darek oddał za mnie życie. Na pewno by nie chciał, żebym teraz cierpiała, ale ja nie umiem inaczej. Tak bardzo go kocham" - zwierza się na łamach "Faktu" Barbara Baster, której ukochany zginął pod kołami tramwaju w Krakowie.

Kobieta leży w szpitalu. Cudem przeżyła tamtą tragedię. Nie pamięta samego uderzenia, tylko wypadający z szyn tramwaj na skrzyżowaniu nieopodal Wawelu, który z potwornym zgrzytem sunął wprost na nich. Potem już tylko ciemność...

"Pamiętam, jak odzyskałam przytomność. Jakaś kobieta trzymała moją głowę na kolanach. Krzyczała: nie patrz na niego, nie patrz tam. Czułam, że z Darkiem stało się coś strasznego" - opowiada Basia łamiącym się głosem.

Wagon tramwaju uderzył w ścianę kamienicy i przeciął Darka prawie na pół. Barbara trafiła do szpitala. Jej ręka dostała się między mur kamienicy a tramwaj. Dłoń wisiała na strzępach kości. Kobieta przeszła ciężką operację. Dochodzi do siebie w otoczeniu przyjaciół i rodziny.







Reklama