Robert Wyrostek z Polkowic na Dolnym Śląsku był dobrym mężem i kochającym ojcem. Dla swojej żony Jolanty zrobiłby wszystko. Była jego oczkiem w głowie. Gdy trzy lata temu na świat przyszła ich córeczka Ola, był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - pisze "Fakt".

Wszystko skończyło się, gdy Robert odkrył w komórce żony SMS-y i filmy pornograficzne. Główne role grała w nich... jego żona i jej kochanek - ksiądz Dariusz N. z Wałbrzycha.

Jola zupełnie straciła głowę dla księdza. Robiła wszystko, by choć na chwilę spotkać się z kochankiem. "Spotykali się w piwnicach i na klatkach schodowych" - pisze "Fakt". Potem opowiadali sobie o tym w SMS-ach: "Wślizgnę się w ciebie głęboko...", "Lubię jak sobie robisz dobrze. Wtedy tak cudownie jęczysz. Kocham cię".

Robert długo nie mógł uwierzyć, że Jola zdradziła go z księdzem. "Był załamany. Pokazał nam te filmy. Nie mogłam na to patrzeć. Obrzydlistwo" - opowiada "Faktowi" pani Stanisława, babcia Roberta. "Robili to wszystko na ich małżeńskim łóżku. Na ich grzech patrzyła Matka Boska z obrazu, który dałam Robertowi i Joli w prezencie ślubnym"- płacze.

Jola przyznała się do romansu z księdzem. Opowiedziała mężowi, że poznała księdza 10 lat temu, gdy jako 16-latka pojechała na obóz z parafii. Ksiądz ją wówczas zauroczył. Gdy po latach spotkali się przypadkiem w Polkowicach, wspomnienia ożyły.

Ksiądz Darek zaczął odwiedzać Jolę, mamił ją pięknymi słowami wysyłanymi w SMS-ach. Na walentynki przysłał jej cztery kartki. Pisał w nich, że dziękuje losowi, który pozwolił im się odnaleźć po latach. I uwiódł mężatkę.

Robert nie umiał pogodzić się z prawdą. "Załamany spakował rzeczy żony i dziecka. Odwiózł ją i Olę do Bolesławca, do teściów. Potem pojechał do Wałbrzycha, by spotkać się z kochankiem żony. Ze łzami w oczach wykrzyczał mu w twarz, że go nienawidzi" - pisze "Fakt".

Gdy wrócił do domu, wyjął z szafy skórzany pas, zaczepił o hak w suficie i powiesił się.

Rodzice i dziadkowie Roberta za jego śmierć obwiniają przede wszystkim Jolę. "Traktowaliśmy ją jak wnuczkę" - mówi "Faktowi" pani Stanisława. "Co ona za kilka lat powie swojej córce, gdy ta spyta o tatę?!"

A Ksiądz Dariusz nadal pełni posługę kapłańską w Wałbrzychu. "Nie czuję się winny za śmierć Roberta, mam czyste sumienie" - powiedział "Faktowi".