Do gangu należą dwie kobiety, pomaga im też mężczyzna. Wybierają swoje ofiary spośród turystów, którzy chcą samodzielnie zdobyć Gubałówkę i wspinają się tam szlakiem. Lepiej teraz wjeżdżać na górę kolejką linową - radzi zakopiańska policja. Bo, mimo jej dużych wysiłków, wciąż nie udało się nawet zrobić portretów pamięciowych bandytów.
Z przestępcami nie ma żartów. Są agresywni. Podczas dwóch pierwszych napadów ograniczyli się jedynie do szarpania i popychania, ale przedwczoraj jedna z napadniętych kobiet dostała pięścią w twarz. Scenariusz wszystkich tych napadów jest podobny. Napastnicy siedzą na polance i czekają na turystów. Gdy tylko jakiś się pojawi, ci zaczepiają go, szarpią i biją. Wyrywają swej ofierze plecak i uciekają.
W czasie pierwszego napadu turyści z Bogatyni stracili aparat fotograficzny, telefon komórkowy i karty kredytowe. Kolejnymi ofiarami gangu byli turyści ze Skarżyska-Kamiennej, którzy stracili rzeczy za ok. 2 tys. zł. A trzy turystki napadnięte w niedzielę miały w plecakach rzeczy osobiste, dokumenty, pieniądze i telefony komórkowe.
"Jeżeli ktoś zauważy trzy osoby w wieku ok. 25 lat, siedzące na trawie bez żadnych plecaków czy toreb, niech natychmiast dzwoni na policję" - apeluje Monika Kraśnicka-Broś z policji w Zakopanem.