"Plantacje były zlokalizowane tak, by prawdopodobieństwo przypadkowego natrafienia na nie było bardzo niewielkie. Zatrzymani byli przekonani, że uprawa konopi indyjskich pod gołym niebem, w lesie, niemal eliminuje ryzyko dotarcia do sprawców" - powiedział nadkom. Piotr Bieniak z zespołu prasowego śląskiej policji.
Leśne plantacje znajdowały się w ośmiu miejscach na terenie Żor, Szczejkowic, Palowic i Orzesza (w powiatach rybnickim i mikołowskim). W sumie przejęto 180 krzaków konopi. Wiele z nich było już wyrośniętych, miały ok. metra wysokości. Część wkopano w ziemię w doniczkach.
Policjanci obserwowali plantację. Wkroczyli, gdy dwaj 25-latkowie z Żor doglądali uprawę. Wkrótce dołączyła do nich 25-letnia kobieta, przy której znaleziono prawie pół grama marihuany.
Dalsze działania doprowadziły do przejęcia kolejnych 71 sadzonek marihuany, narkotykowego suszu i kilkudziesięciu nasion konopi indyjskich. Znaleziono też 2 tys. funtów brytyjskich, które mogły pochodzić z handlu narkotykami.
Żadna z zatrzymanych osób wcześniej nie wchodziła w konflikt z prawem. Dwaj 25-latkowie trafili na trzy miesiące do aresztu, ich koleżankę objęto policyjnym dozorem. Za uprawianie konopi wszyscy mogą trafić za kratki nawet na osiem lat.
Policjanci sprawdzają teraz, gdzie trafiały narkotyki i od jak dawna zatrzymani trudnili się narkotykowym procederem. Spodziewane są kolejne zatrzymania w tej sprawie.