Na okładce tygodnika z 10 kwietnia zamieszczono fotomontaż przedstawiający dwóch Żydów stojących przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. W "dymku" nad głową jednego z nich widnieje zdanie: "Synu, to wszystko kiedyś będzie twoje", a w dużym tytule u góry strony pytanie: "Co jeszcze mamy oddać Żydom?".
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwie z art. 256 Kodeksu karnego przez redakcję "Tygodnik Angora", a w szczególności przez redaktora naczelnego, złożyło pod koniec kwietnia Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii "Otwarta Rzeczpospolita". W zawiadomieniu zarzucono, że okładka zbliżona jest do antysemickich karykatur publikowanych w latach 30. przez nazistów.
Zgodnie z artykułem 256 kk, "kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch".
Jak powiedział PAP we wtorek rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, potwierdzając informacje portalu gazeta.pl, prokuratura zdecydowała o odmowie wszczęcia postępowania wobec braku znamion czynu zabronionego.
Dodał, że w ramach czynności sprawdzających o wyjaśnienia poproszono redaktora naczelnego tygodnika Pawła Woldana. Powiedział on, że fotomontaż odnosił się do artykułu, który redakcja uznała za najważniejszy w tym numerze. Chodziło o przedruk z tygodnika "Przegląd" artykułu pt. "Polska już zapłaciła" dotyczącego m.in. amerykańskich środowisk żydowskich domagających się zwrotu mienia utraconego przez Żydów.
"Redaktor naczelny stwierdził, że ze względu na drażliwość tematyki te zagadnienia są przedmiotem debaty w Polsce i za granicą. Przedruk i skomentowanie go okładką nie było wyrazem antysemityzmu, ani nie miało na celu nawoływanie kogokolwiek do nienawiści na tle narodowościowym" - relacjonował rzecznik prokuratury. Naczelny "Angory" uważa, że okładka mieści się w granicach swobody wypowiedzi, jaką daje Konstytucja RP, prawo prasowe i art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Zdaniem śledczych, okładka "Tygodnika Angora" jest materiałem prasowym, który korzysta z ochrony przewidzianej w prawie prasowym. W swojej formie i treści - w ocenie prokuratury - jest ona satyrycznym sportretowaniem wypowiedzi przytoczonych w artykule przedrukowanym z "Przeglądu".
"Intencją redakcji +Tygodnika Angora+ było zwrócenie uwagi czytelników w sposób satyryczny, czy karykaturalny na istniejący między różnymi grupami społecznymi konflikt interesów. Treść nie niesie ze sobą zarzutów, które dotyczyłyby bezprawności działań żydowskich i pomawiała te środowiska o jakieś działania, które stanowiłby naruszenie prawa. Mamy tu do czynienia z satyrą, która korzysta z ochrony prawa prasowego" - zaznaczył Kopania.
Przypomniał także wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z października 2009 roku w sprawie przeciwko Polsce, w którym Trybunał zaznaczył, że "prasa ma obowiązek przekazywania informacji i idei w kwestiach będących przedmiotem społecznego zainteresowania, a czyniąc to może odwoływać się w pewnym stopniu do przesady, a nawet prowokacji".
Jak zaznaczył Kopania, prokuratura posiada także list radcy prawnego Stowarzyszenia "Otwarta Rzeczpospolita", który zastrzega w nim, że jeżeli redakcja "Tygodnika Angora" zobowiąże się do poszanowania prawa i niezamieszczania w przyszłości materiałów o takiej treści, to Stowarzyszenie odstąpi wówczas od wszelkich kroków prawnych podjętych przeciwko redakcji. "Tygodnik Angora" w numerze z 16 kwietnia w redakcyjnym stanowisku przeprosił za okładkę.