Na karę pół roku ograniczenia wolności i zakaz stadionowy skazał w piątek Sąd Rejonowy w Rzeszowie jednego z kibiców oskarżonych o publiczne znieważenie narodu żydowskiego poprzez prezentację transparentu o antysemickiej treści. Drugiego mężczyznę uniewinniono. Wyrok nie jest prawomocny.

Reklama

Prokuratura oskarżyła 19-letniego Mateusza S. i 20-letniego Mirosława Ch., kibiców Resovii, że podczas majowych derbów w 2010 roku w Rzeszowie, na stadionie konkurencyjnego klubu Stal Rzeszów, rozwinęli i prezentowali transparenty z napisem "Śmierć garbatym nosom" oraz z przekreśloną karykaturą Żyda w jarmułce z niebiesko-białymi pasiakami.

Mirosław Ch. ma przez pół roku ograniczenia wolności pracować na cele społeczne przez 30 godzin miesięcznie. Ponadto, ma także dwuletni zakaz stadionowy na mecze rozgrywane na Podkarpaciu, między Resovią a Stalą Rzeszów. Jego obrońca zapowiedział apelację. W uzasadnieniu orzeczenia sędzia Marta Surmacz mówiła, że w przypadku Mateusza S. nie udało się udowodnić, że działał on z zamiarem bezpośrednim. Jeżeli nawet trzymał transparent i mógł zobaczyć fragment rysunku, to jego celem nie było znieważanie narodu żydowskiego.

Natomiast w przypadku Mirosława Ch. ten zamiar bezpośredni został w procesie udowodniony. Mężczyzna bowiem przypinał transparent do drzewców i rozwijał go, tym samym zdawał sobie sprawę z jego treści. Sędzia zauważyła, że nawet jeżeli widoczne na nim hasło było skierowane do kibiców konkurencyjnej Stali Rzeszów (jak wyjaśniał oskarżony), to jednak mężczyzna znieważył naród żydowski.

W mowie końcowej prokurator wnioskował o taki wymiar kary, jaki usłyszał Mirosław Ch., ale dla obu oskarżonych. Natomiast adwokaci, jak i sami oskarżeni, wnosili o uniewinnienie. Obrońcy podkreślali, że ich klienci nie działali świadomie, ponieważ w przypadku transparentów o tak dużych rozmiarach można nie wiedzieć, co jest na nich napisane.

W czasie procesu oskarżeni nie przyznali się do zarzucanego im czynu. Zaprzeczyli też, by mieli jakiekolwiek uprzedzenia narodowościowe. Utrzymywali, że nie wiedzieli, co było napisane na transparentach, i że dowiedzieli się o tym później, podczas oglądania zdjęć w internecie. Mateusz S. mówił, że zareagował na okrzyk kogoś z tłumu, aby rozciągnąć rozwinięty już transparent. Jak dodał, trzymał go około 10 sekund. Natomiast Mirosław Ch. twierdził, że w czasie prezentowania transparentu znajdował się w innej części sektora.

Na początku prokuratura postawiła zarzuty w tej sprawie sześciu osobom, ale w toku śledztwa uznała, że w stosunku do czterech z nich brak dostatecznych dowodów na to, że popełnili przestępstwo. Jak wyjaśniał wówczas zastępca prokuratora rejonowego dla miasta Rzeszów Łukasz Harpula, nie udało się im udowodnić, że wiedzieli, co trzymają w rękach.

Sprawą umorzenia śledztwa zajął się Prokurator Generalny, po tym jak zaprotestowała Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie. Uchylił on decyzję o umorzeniu i śledztwo zostało kontynuowane. Pod koniec maja br. prokuratura oskarżyła także czterech mężczyzn. Grozi im do trzech lat pozbawienia wolności.