Sprawa nabrała rozgłosu, gdy na znak protestu były inspektor urzędu skarbowego Andrzej Żydek podpalił się przed Kancelarią Premiera. Desperat jest obecnie emerytem.
Reklama
Prokuratura uznała, że nieprawidłowości w praskiej skarbówce rzeczywiście miały miejsce, ale kwalifikowały się do postępowania dyscyplinarnego, a nie do przedstawienia zarzutów karnych.
Były inspektor sprawę komentuje gorzko. - Czyli prokuratura uznała, że winni nieprawidłowościom są niewinni. A co ze stratami budżetu państwa, który na tym procederze tracił? - pyta w rozmowie z "Rz".
Komentarze (57)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszePrzedstawiono "Karolowi" do wyboru niebo lub piekło. Na prośbę pokazano jaka różnica jest w tych miejscach. W piekle samodzielny pokoik przyćmiony różowym światłem, tapczanik a na nim bardzo, bardzo stary pan i bardzo bardzo młoda pani (prawie jeszcze dziecko).
W niebie identyczna sytuacja.
Na zdziwione pytanie o różnicę św Piotr odpowiada :
Widzisz Karolu, zastosowaliśmy Twoją dialektykę - tu w niebie ON ma swoją nagrodę a w piekle Ona ma swoją karę.
Podejrzany o zabójstwo Zalewskiego nie przyznaje się do winy
Tagi: Krzysztof Zalewski
Dodano: 27.12.2012 [15:37]
foto: Marcin Pegaz/Gazeta Polska - na zdjęciu Krzysztof Zalewski
Zarzuty usiłowania zabójstwa i zabójstwa usłyszał prezes wydawnictwa Magnum-X Cezary S., który miał zamordować Krzysztofa Zalewskiego, eksperta badającego katastrofę smoleńską. Wobec podejrzanego sąd zastosował areszt.
- S. oraz drugi poszkodowany mężczyzna trafili do szpitala i obaj przed świętami zostali przesłuchani, bo poprawił się stan ich zdrowia - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur. - Podejrzany nie przyznał się i złożył wyjaśnienia, które są sprzeczne z innymi dowodami. Będą teraz drobiazgowo weryfikowane. Treści wyjaśnień nie będziemy ujawniać dla dobra postępowania - powiedziała rzeczniczka.
Wciąż niejasny jest przebieg tragedii podany przez śledczych. Cezary S. miał wkroczyć do wydawnictwa i od razu zdetonować ładunek wybuchowy, w wyniku czego ranni zostali wszyscy uczestnicy spotkania. Następnie miał zaatakować Zalewskiego, zadając mu kilka śmiertelnych ciosów nożem w okolice klatki piersiowej, brzucha i pleców. Jednocześnie wiadomo, że na skutek eksplozji Cezary S. został ciężko ranny. W stanie krytycznym przewieziono go do szpitala. Wybuch oderwał mu rękę i ciężko ranił go w brzuch. Prokuratorzy nie wyjaśniają już, jak to możliwe, że w takim stanie zdołał jeszcze zamordować współpracownika.
Gazeta Polska Codziennie wielokrotnie pisała o zabójstwie Krzysztofa Zalewskiego. Tragedia rozegrała się tuż po spotkaniu, w którym uczestniczyli trzej mężczyźni: Zalewski, Cezary S. i Janusz U. Ten trzeci przebywa w szpitalu. Jak ustaliła Codzienna, prokuratura nie przyznała mu ochrony. Tymczasem jest on najważniejszym świadkiem rozmowy, która odbyła się bezpośrednio przed zabójstwem Zalewskiego. Jego zeznania mogą być tym cenniejsze, że śledczy podejrzewają, iż Cezary S. nie działał sam. To potwierdzałoby informacje, do których dotarła „Codzienna”. Kilka dni przed śmiercią Krzysztof Zalewski odkrył, iż jego wspólnik Cezary S. stoi za powołaniem kilku spółek, w których władzach zasiadają m.in. obywatele Ukrainy i Rosji. To właśnie do tych firm miały być transferowane pieniądze z Magnum-X. Spółki te miały się zajmować poligrafią. Wśród nich jedna ma siedzibę w Krakowie, a dwie w Warszawie. Ustaliliśmy, że w ich władzach zasiada m.in. związana z Cezarym S. kobieta narodowości ukraińskiej oraz osoby zajmujące się militariami.
Andrzej Żydek: "Ja byłem policjantem, byłem komendantem jednego z komisariatów. Odpowiadałem m.in. za pion dochodzeniowo-śledczy. Gdyby u mnie choć jedna kontrola wykryła sprawę, którą ja schowałem, która nie znalazła biegu i się przedawniła, miałbym na karku prokuraturę i zarzuty związane z niedopełnieniem obowiązków nadzoru nad funkcjonariuszami. A w omawianej sprawie takich przypadków były setki. I nie ma żadnego postępowania. Nawet sam premier Donald Tusk mówił, że w skarbówce nie było nieprawidłowości, a ja jestem na wszystkich obrażony. Obecnie okazuje się, że nieprawidłowości były, a ja miałem rację. Widząc to wszystko, każdy sam musi się zastanowić, czy ktoś nad tą sprawą czuwa i jej pilnuje."
Czy mamy prawo uznać, że premier Tuskolandii – nie pierwszy raz zresztą – poświadczył nieprawdę ?
"Dziś osiągnęliśmy punkt już zwrotny, a właściwie – punkt krytyczny".
Według uznanej Pani socjolog prof. Jadwigi Staniszkis, znaleźliśmy się jako kraj w punkcie krytycznym. Potrzebna jest wiara, że wciąż jeszcze można powstrzymać destrukcję Polski.
<Przez cały okres po 1991 roku (po zakończeniu "terapii szokowej" Balcerowicza) majątek w rękach poszczególnych osób systematycznie rósł, a majątek kraju jako całości kurczył się>.
Według prof. J.Staniszkis prognoza dla Polski na najbliższy czas nie jest optymistyczna.
Co się jednak dziwić takiemu stanowi rzeczy, jak miernoty, zaprzańcy, złodziejskie kliki (dzięki parasolowi ochronnemu Tuska i jego nierządu) mają w rozgrabianej z majątku narodowego Polsce najwięcej do POwiedzenia.
III RP nierządem stoi. A zaczęło się to wszystko w Magdalence, gdzie Bolek z Kiszczaakiem, podzielili się rolami.
Ale „Kulawy” to jedynie lokalny gangster, który zabił dwie osoby. W III RP to, co było możliwe w przypadku rzezimiecha, nie obowiązuje w stosunku do funkcjonariuszy bezpieki i Informacji Wojskowej. Na przykład wobec Wojciecha Jaruzelskiego, który ma na sumieniu kilkadziesiąt ofiar stanu wojennego, a wcześniej odpowiadał za krwawe stłumienie robotniczych protestów na Wybrzeżu, gdzie było setki rannych i 41 zabitych. Człowieka z takim dorobkiem w III RP wyniesiono na najwyższy urząd w państwie. A po tym, jak przestał być prezydentem, zapewniono mu spokojny byt. Ze zrozumieniem przyjęto też, że zaczął być chorowity, co uniemożliwiało mu stawianie się w sądzie, gdzie próbowano dowieść jego winy za Grudzień’70.
Bo mówią, że Ruscy zabili
Jak to możliwe, że układ, którego początków należy szukać w Magdalence, a którego częścią była bezkarność ludzi pokroju Jaruzelskiego i Kiszczaka, okazał się taki trwały? Odpowiedź staje się prosta, gdy spojrzymy na nasze elity. Polityczna elita III RP może działać wbrew interesom państwa, wbrew polskiej racji stanu, bo wie, że elity medialne, artystyczne, naukowe – te, które mają największy wpływ na wyborców – zapewnią jej alibi. Oba te środowiska – politycy i tzw. autorytety z różnych dziedzin – wprawdzie tylko częściowo zazębiają się, ale stanowią dwie bliźniacze części jednego organizmu. Im bardziej gniją elity polityczne III RP, tym bardziej ochoczo bronią ich działań „autorytety”. Bo jedni bez drugich nie mogą żyć. Dzięki temu Kiszczak uchodzi za człowieka honoru, a Jaruzelski za wybawiciela, od którego należy się odpieprzyć. To elitom III RP zawdzięczamy, że ponad połowa Polaków wierzy w istnienie „mniejszego zła”. Przy prawidłowo funkcjonujących elitach kraju sytuacja, że człowiek noszący krew na rękach wymyka się wymiarowi sprawiedliwości, nie byłaby możliwa.
Jeśli więc elity III RP pozwoliły, że można było nie rozliczyć się z PRL czy choćby z jego zbrodniami, to tym bardziej łatwe stało się później nierozliczanie aktualnej władzy i innych instytucji państwa, takich jak prokuratura. Wyjaśnienie okoliczności śmierci prezydenta Polski w III RP nie jest priorytetem. To dlatego skandaliczny wywiad, jakiego udzielił prokurator generalny Andrzej Seremet „Gazecie Wyborczej”, przechodzi bez echa. Prokurator generalny – ten sam, który na wieść o wykazaniu trotylu na wraku tupolewa pobiegł z tą informacją do premiera – łaje tych, którzy są winni strasznych podziałów w społeczeństwie: „Te głosy, że »ruscy zabili prezydenta«, coś ukrywają, polska prokuratura coś zataja”.
I tłumaczy, dlaczego w śledztwie smoleńskim dotyczącym śmierci głowy państwa nie są brane pod uwagę ekspertyzy uznanych na świecie naukowców, jak np. ekspert boeinga prof. Wiesław Binienda czy prof. Kazimierz Nowaczyk: „Rolą prokuratury jest prowadzenie skutecznego śledztwa, a nie publiczna polemika ze wszelkimi hipotezami, które niemal codziennie podają media”.
Taśmowe rozgrzeszenie dla ekipy Tuska
Ekipa Donalda Tuska rządzi już ponad pięć lat, a wciąż – dzięki jawnemu wsparciu elit medialno-naukowo-artystycznych – nie ponosi z tego tytułu żadnej odpowiedzialności. Nie odpowiada ani za tak istotne sprawy z punktu widzenia bytu państwa jak śledztwo smoleńskie, ani za tak prozaiczne, jak wielodniowe wyłączenie z ruchu kolei śląskich i zapluskwienie krajowych pociągów ekspresowych. Nie odpowiada za przyzwolenie na jaskrawe proniemieckie mącenie separatystów z Ruchu Autonomii Śląska ani za niewykorzystanie wywalczonych dla Polski pieniędzy z Unii Europejskiej. Funkcjonariusze państwa Tuska nie ponoszą odpowiedzialności osobistej nawet za dyskwalifikujące czyny, których dopuścili się osobiście. A salonowe elity dają im taśmowo rozgrzeszenie.
Kłamstwo jest na porządku dziennym. Premier wypuszcza reklamówkę, w której mówi „w zdrowym kraju razem możemy budować i wygrywać”, a ilustracją do jego słów są autostrady (te same buble, które budowano dłużej i drożej niż gdziekolwiek na świecie) i Stadion Narodowy (ten sam, który zamienił się w najdroższy na świecie basen). Tego rodzaju kpin z obywateli zdrowe elity nie puściłyby płazem. W III RP reklamówka emitowana jest bezkarnie.
Nie zgadzam się z poglądem lansowanym przez niektórych publicystów niezależnych, że wynika to z faktu, iż nasz establishment nie jest zdolny do myślenia o Polsce jako o obowiązku, zadaniu na pokolenia. Uważam, że lwia jego część doskonale zdaje sobie sprawę, w jakiej grze bierze udział i jakie będą jej konsekwencje. To nie są ludzie, którzy na przykład nie znają okoliczności, w jakich doszło do rozbiorów, nie wiedzą, jak nasi sąsiedzi kontrolowali sytuację w Polsce za pomocą marek i rubli, albo nie czytali, jak Rosja budowała kłamstwo katyńskie. Mimo to – a może właśnie dlatego – kontynuują grę.
Autorytety IV RP
Ale daleka jestem od pesymizmu. Naczelny autorytet III RP Adam Michnik sam się skompromitował, wpływy salonu III RP są słabe jak nigdy. Salon dorobił się wprawdzie nowych nazwisk (głównie dzięki stacji Waltera), ale po raz pierwszy po okrągłym stole opinia publiczna w tak silnym stopniu zaczęła się liczyć z autorytetami niewyznaczonymi na Czerskiej czy w jej okolicach. Mówiąc wręcz – z autorytetami IV RP. Z ludźmi, którzy są wzorcem postaw patriotycznych. A to zapowiada trwałe zmiany. Serdecznie Państwu życzę nadejścia tych zmian już w nadchodzących roku.