Zdaniem ministra, najtrudniejsza sytuacja panuje w kilku miejscach na Lubelszczyźnie. W rejonie Opola Lubelskiego wały przeciwpowodziowe są mocno nasiąknięte wodą. Zabezpiecza je około 500 strażaków.
Problemy mogą się też pojawić w okolicach Płocka, gdzie trwają działania prewencyjne.
Szef MSW podkreślił, że wysiłek strażaków i ratowników nie poszedł na marne, gdyż wały przeciwpowodziowe wytrzymały. Trwa szacowanie szkód, czym zajmują się starostowie i wojewodowie. Bartłomiej Sienkiewicz powiedział, że mają oni jak najszybciej zebrać dane, co pozwoli na szybkie udzielenie pomocy poszkodowanym.
Minister podkreślił, że Warszawa jest bezpieczna, a fala na Wiśle, która zbliża się do stolicy, będzie o metr niższa, niż w 2010 roku. Zaapelował jednak do mieszkańców, by nie chodzili po wałach przeciwpowodziowych. Będą je kontrolować policjanci.
Zdaniem Bartłomieja Sienkiewicza ostatnie wydarzenia pokazały, że decyzja premiera o podporządkowaniu służb ratowniczych ministerstwu spraw wewnętrznych była słuszna. Skróciła się bowiem procedura decyzyjna.
Minister dodał, że po raz pierwszy udało się zaplanować działania służb przed nadejściem fali powodziowej. Podkreślił, ze współpraca strażaków z wojskiem, policją i innymi służbami przebiegała bardzo sprawnie, podobnie jak z instytucjami cywilnymi.
Powiedział, że w działaniach przeciwpowodziowych najważniejsze jest wcześniejsze przygotowanie na przybór wody. Do tego są potrzebne odpowiednio wczesne ostrzeżenia, przede wszystkim z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.