Powodem postępowania dyscyplinarnego był wywiad prasowy, w którym Kazimierz Olejnik wypowiadał się krytycznie o działaniach śledczych w Smoleńsku. W efekcie Olejnikowi zarzucono m.in. naruszenie prokuratorskich zasad etycznych.
Po ogłoszeniu wyroku, uniewinniony prokurator mówił, że chociaż był pewien swoich racji, to dwuletnie postępowanie dyscyplinarne wiele go kosztowało. Jestem prokuratorem. Przez dwa lata jeździłem do Prokuratury Generalnej jako obwiniony. Ta sytuacja nie była dla mnie komfortowa - tłumaczył dziennikarzom Kazimierz Olejnik.
CZYTAJ TAKŻE: Wiceszef BOR odpowiada za Smoleńsk. Prokurator odczytał akt oskarżenia>>>
Jacek Radoniewicz rzecznik dyscyplinarny Prokuratora Generalnego po opuszczeniu sali rozpraw mówił, że "z pokorą i szacunkiem" przyjął orzeczenie Sądu Najwyższego.
Kazimierz Olejnik w wywiadzie prasowym wytykał śledczym zaniedbania. Było to po tym, jak okazało się, że niektóre ciała ofiar katastrofy smoleńskiej, zostały zamienione. Mówił, że przy oględzinach i sekcji powinni być polscy prokuratorzy. Nie chciał zgodzić się z tym, że to rodziny odpowiadają za pomyłki.
Koledzy prokuratorzy mówili, że to rodziny osób zmarłych ponoszą odpowiedzialność. Mówili to, jakby zapominając, że do kanonów pracy prokuratorskiej należy rzetelność, staranność i poczynienie takich ustaleń, które nie będą budzić wątpliwości - mówił prokurator Olejnik. Dodał, że zareagował, bo nie mógł się zgodzić z tym, by odium takiej filozofii i takiego postępowania biło we wszystkich prokuratorów.