Węzeł przesiadkowy to grupa przystanków różnych środków transportu. Odległość między nimi nie przekracza zwykle 200 metrów, a czas dojścia wynosi nie więcej niż trzy minuty. Często znajdują się w sąsiedztwie stacji PKP (w Warszawie również metra), czasami elementem węzła jest parking "Parkuj i jedź" dla przesiadających się do transportu publicznego. Ich wielkość i liczba pokazują "kulturę komunikacyjną" danej metropolii. Im więcej, tym wyższa.
Dlatego miasta planują lawinę inwestycji w tym zakresie. Z wyliczeń firmy Tines dla DGP wynika, że kwota wydatków na węzły multimodalne może osiągnąć 5 mld zł. – Samorządy zaczynają traktować te inwestycje jako ważniejsze nawet niż same linie transportu publicznego – twierdzi Tomasz Szuba, prezes Tinesa. – Najlepsze efekty przyniosą rozwiązania, które rozwój transportu publicznego ujmują w sposób całościowy – dodaje Stanisław Krakowski z Ministerstwa Rozwoju.
Warszawa ma przeznaczyć na węzły 675 mln zł. W tym roku stołeczny ZTM opracuje standardy węzłów, według których będzie modernizować istniejące i projektować nowe. Kolejna nowość: już wiadomo, że Warszawa i samorządy ościenne otrzymają z UE 175 mln zł na 12 parkingów "Parkuj i jedź". W ten sposób stolica dołoży się do infrastruktury poza swoimi granicami, żeby zmniejszyć korki.
Reklama
– W ostatnich latach ustabilizował się ruch do centrum, co może być efektem przesiadek i poprawy standardu komunikacji. Dynamicznie zwiększa się za to ten wjazdowy do miasta i tę falę z zewnątrz spróbujemy powstrzymać – powiedział DGP Jacek Wojciechowicz, wiceprezydent Warszawy.
W zachodniej części miasta wyrośnie centrum przesiadkowe Warszawa Koło. Będzie zintegrowane z przygotowywanymi inwestycjami metra i PKP: przedłużeniem drugiej linii i kolejową obwodnicą Warszawy.
Kraków wyłoży ponad pół miliarda złotych. W ramach czterech z pięciu projektów tramwajowych wartych ponad 2 mld zł szykuje budowę węzłów przesiadkowych i parkingów za ok. 250 mln zł. W planach jest 10 węzłów przy Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej, a także parkingi wielokondygnacyjne, np. Bieżanów, Kurdwanów i Bronowice.
Poznańskie wydatki to prawie 650 mln zł. Inwestycje będą się odbywały według dwóch koncepcji finansowania. Za kwotę ponad 430 mln zł Poznań wraz z otaczającymi gminami wybuduje 60 węzłów przesiadkowych z ok. 10 tys. miejsc parkingowych dla aut, a przy niektórych także darmowe przechowalnie rowerów. Miasto zapowiada też w ramach PPP pozyskanie inwestora dla zintegrowanego centrum przesiadkowego "Brama Zachodnia" wraz z kompleksem mieszkań, biur i sklepów. Koszt to 550 mln zł, z czego miejska część kosztowałaby ok. 210 mln zł.
W Katowicach mają powstać m.in. cztery centra pasażerskie za 170 mln zł. W dzielnicy Brynów oprócz 800 miejsc dla aut powstanie 14 miejsc postojowych dla autobusów i przystanek rowerowy. W Bytomiu przy dworcu PKP wyrosną: dworzec autobusowy, stanowiska dla minibusów, parking dla aut i rowerów oraz kasy i poczekalnie. Podobne inwestycje przy dworcach planują też Gliwice i Jaworzno.
Wrocław obiecuje 375 mln zł na zintegrowanie komunikacji miejskiej z regionalną. Projektowany jest nowy węzeł przesiadkowy przy ul. Suchej (tuż przy Dworcu Głównym), a dzięki wydzielonym pasom i torowiskom pasażerowie mają szybciej dojeżdżać na lotnisko. Władze Łodzi chcą przeznaczyć w 2016 r. ponad 50 mln zł na dokończenie budowy węzła multimodalnego przy Dworcu Łódź Fabryczna, który ma zacząć działać w tym roku. Potem przyjdzie czas na Łódź Kaliską: samorządowcy obiecują zbudować dwa centra przesiadkowe w ramach przebudowy tzw. odcinka retkińskiego za ok. 170 mln zł.
W Olsztynie skala inwestycji w węzły może przekroczyć 400 mln zł, ale większość miałby ponieść prywatny inwestor. Jak wyjaśnia prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz, w skład centrum komunikacyjnego mają wejść: dworce PKP i PKS. Prywatni inwestorzy są zainteresowani, bo obok wyrośnie galeria handlowa.
Według prof. Piotra Olszewskiego z Politechniki Warszawskiej, przykładem optymalnej budowy infrastruktury przesiadkowej jest Szwajcaria, gdzie miejskie węzły przesiadkowe są uruchamiane m.in. w sąsiedztwie dworców kolejowych. Na przykład w Bazylei równo po 25 proc. podróży w mieście odbywa się: samochodami, komunikacją zbiorową, rowerami i pieszo.
Z badań CBOS w sprawie czasu spędzanego na dojazdach do pracy wynika, że najmniej – ok. sześciu godzin tygodniowo – tracą ci, którzy łączą różne środki transportu, czyli unikają stałego jeżdżenia autem.