Mariusz Sz. był oskarżony w sumie o siedem czynów i - choć orzeczone w środę przez sąd kary za pojedyncze czyny nie przekroczyły 15 lat więzienia, sąd zdecydował się na wymierzenie kary łącznej w wysokości 25 lat więzienia. O warunkowe zwolnienie Sz. może starać się po odbyciu co najmniej trzech czwartych kary.

Sąd orzekł także 15-letni zakaz kontaktowania się i zbliżania oskarżonego do byłej żony oraz córki, która była przez niego wykorzystywana seksualnie. Podobne zakazy - na krótszy czas - orzeczono też wobec Sz. w stosunku do pozostałych pokrzywdzonych. Mężczyzna został też pozbawiony praw publicznych na 10 lat.

Sąd zobowiązał Sz. do zapłaty po 70 tys. zł. zadośćuczynienia byłej żonie i molestowanej córce, 20 tys. zł drugiej córce oraz po 5 tys. zł dla jego kolejnej partnerki i jej syna. Sz. który - jak uznał sąd - zagłodził na śmierć psa (za ten czyn wymierzono mu karę 2,5 roku więzienia), ma też zapłacić 3 tys. zł nawiązki na rzecz jednej z organizacji opiekujących się zwierzętami.

Jak zaznaczyła wygłaszając krótkie uzasadnienie wyroku sędzia Marta Urbańska, zebrany w sprawie materiał dowodowy w sposób niebudzący wątpliwości wykazał słuszność stawianych oskarżonemu zarzutów. Sędzia podkreśliła, że Sz. dopuścił się znęcania, które nosiło znamiona okrucieństwa.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Sędzia przypomniała, że żona oskarżonego została uwięziona w zimnej, ciemnej piwnicy, w której pozbawiona była możliwości dbania o higienę osobistą, możliwości załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych w godnych warunkach; była głodzona, zmuszana do spożywania posiłków ze związanymi rękami w pozycji klęczącej, a posiłki te były przygotowywane w sposób dla człowieka urągający jego godności. Ogłaszając wyrok, sąd podał m.in., że kobieta była zmuszana do jedzenia chleba zmieszanego z wodą i nasieniem oskarżonego, a jedzenie to podawano jej w metalowej misce.

Zdaniem sądu, Sz., umieszczając żonę w piwnicy, właściwie całkowicie ją zniewolił. Dopuścił się wielokrotnego zgwałcenia swojej żony i ułatwienia gwałtu również innym nieustalonym osobom, które przyprowadzał do piwnicy i po założeniu oskarżonej worka na głowę, związaniu jej rąk, umożliwiał innym mężczyznom współżycie z pokrzywdzoną - mówiła sędzia.

Reklama

Przypominała, że kobieta została uwięziona, gdy młodsza z córek ukończyła pierwszy rok życia, a oskarżony uznał, iż pomoc przy opiece nad dzieckiem nie jest już tak konieczna. Druga z córek miała wówczas zaledwie ponad dwa latka. Wielokrotnie doprowadzał ją (córkę – PAP) do obcowania płciowego, zmuszając do odbywania stosunków oralnych, dopuszczał się też innych czynności seksualnych, dotykając miejsc intymnych, masturbował się też w jej obecności - przypominał sąd.

Sędzia zaznaczyła, że okrutne zachowania wobec rodziny zakończyły się 28 grudnia 2010 roku, gdy żona, bojąc się o bezpieczeństwo swoich dzieci, zdołała wykrzesać z siebie tyle odwagi, by poprosić o pomoc matkę. Jak przypomniał sąd, niedługo potem do domu Sz. wprowadziła się inna kobieta z synem, nad którymi mężczyzna także się znęcał. Okrutne zachowanie oskarżony wykazał też wobec psa, który wskutek jego działania powolnie konał, przywiązany do budy na sznurku, pozbawiony jedzenia i picia - mówiła też sędzia.

Te wszystkie zachowania doprowadziły sąd do przekonania, że wobec oskarżonego należy wymierzyć kary jednostkowe w górnych granicach za przestępstwa, które zostały mu przypisane, oraz karę łączną 25 lat pozbawienia wolności. Sąd zdaje sobie sprawę, że jest to kara o charakterze eliminacyjnym, ale oskarżony jest osobą, która ma świadomość tego, że rodzina, miłość, szacunek, godność - to są wartości, które są w społeczeństwie i dla każdego z członków tego społeczeństwa pożądane, które czynią człowieka szczęśliwym - mówiła sędzia.

Dodała, że żona oskarżonego, gdy opuszczała dom Sz., nie miała na ciele widocznych obrażeń, ale do dziś odczuwa dotkliwość okrucieństwa zadanego jej przez oskarżonego, ma rany o wiele bardziej trwałe niż te, które mogli zobaczyć jej bliscy przez cały okres trwania tego małżeństwa. Sąd dodał, że podobne zmiany spowodował oskarżony również u swoich dzieci, które we wczesnym dzieciństwie nie zaznały miłości, nie zaznały bezpieczeństwa, nie zaznały opieki, szacunku, godności i nie wiedzą, czym jest człowieczeństwo. Orzeczona kara jest zgodna z żądaniem prokuratora, który domagał się dla Sz. kary 25 lat więzienia.

Wyrok jest nieprawomocny. Obrońca Sz. z urzędu - Krzysztof Szachta - poinformował dziennikarzy, że złoży w tej sprawie apelację. Wysokość kary zaskoczyła nas - powiedział. Sąd zastosował przepisy pozwalające na zaostrzenie kary, choć żaden z wyroków jednostkowych nie przekroczył lat 15. Dla obrony logiczne było, że kara łączna może wynosić 15 lat - powiedział Szachta, wyjaśniając, że zakres apelacji zostanie określony dopiero, gdy zapozna się z pisemnym uzasadnieniem wyroku.

Sz. został oskarżony o fizyczne i psychiczne znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad żoną i dwiema córkami (urodzonymi w grudniu 2006 i styczniu 2008 r.), z którymi mieszkał w małej kaszubskiej wiosce Parszczyce. Znęcanie zaczęło się w 2006 roku i trwało do grudnia 2010 roku. Mężczyznę oskarżono o przetrzymywanie żony w piwnicy od stycznia 2009 r. do grudnia 2010 r., wiązanie jej, bicie, głodzenie, wielokrotne gwałty na niej i umożliwianie takich gwałtów innym osobom, które dokonywały ich na związanej i pozbawionej wolności kobiecie. Sz. oskarżono też o seksualne molestowanie starszej córki. Sz. zarzucono także fizyczne znęcanie się nad kolejną partnerką i jej synem od 2012 r. do 2016 r. oraz zagłodzenie na śmierć psa.

Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Gdańsku w listopadzie 2016 r. Skierowała go – po przeprowadzeniu śledztwa - Prokuratura Rejonowa w Pucku. Postępowanie wszczęto w lutym 2016 r. na wniosek sądowego kuratora, który otrzymał pisemne relacje dorastających dziewczynek na temat zachowania ich ojca. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami.

Wcześniej - w latach 2011-2013 - pucka prokuratura rejonowa trzykrotnie podejmowała decyzje o umorzeniu śledztwa w tej sprawie i odrzucała zażalenia pokrzywdzonej.

We wtorek Prokuratura Krajowa poinformowała, że jej wydział spraw wewnętrznych wszczął postępowanie w sprawie zaniedbań, jakich mieli się dopuścić prokuratorzy z Pucka. Wydział bada, czy prowadzący kolejno śledztwo - asesor Małgorzata K. i zastępca Prokuratora Rejonowego w Pucku Bartłomiej K. - są winni przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków.

Prokurator ma chronić ofiary, a nie ich oprawców. Jeśli tego nie rozumie, nie jest godzien sprawować swojego urzędu. Musi kierować się wrażliwością wobec ofiar przestępstw, zwłaszcza gdy są nimi bezbronne kobiety czy dzieci - mówił we wtorek PAP minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro, który polecił wydziałowi spraw wewnętrznych wszcząć postępowanie.

Dramat bliskich Sz. opisano w magazynie reporterów "Gazety Wyborczej" "Duży Format". Gazeta przytacza m.in. relację żony Sz. W tej okropnej, ciemnej piwnicy zamykał mnie na kłódkę. W nocy otwierał, związywał ręce, nogi i wtedy gwałcił. Po wszystkim bił mnie po głowie. (...) Nawet spałam w tej piwnicy związana i czekałam, aż mnie rano rozwiąże. Wtedy wychodziłam, robiłam dzieciom śniadanie i obiad, którego nie mogłam zjeść. Z głodu byłam zmuszona jeść z wiaderka naszego psa Pinia. Były dni, że musiałam spać w lesie - mówiła GW kobieta.