Łączenie funkcji asystenta sędziego Trybunału Konstytucyjnego z pracą naukową jest powszechną praktyką i nie budzi wątpliwości. Zatrudnienie takich osób dawało gwarancję wysokich kompetencji przy minimalnym ryzyku wystąpienia konfliktu interesów. Ale dwie obecnie zatrudnione w TK osoby tej gwarancji już nie dają. Chodzi o Katarzynę Dudę-Wieczorek i Zofię Hoffmann. Z naszych informacji wynika, że obydwie panie pracują w gmachu przy al. Szucha co najmniej od wiosny 2016 r. Zofia Hoffmann, od lipca pełniąca obowiązki szefa Biura TK, była asystentką sędzi Julii Przyłębskiej, natomiast Katarzyna Duda-Wieczorek do niedawna wspierała zarówno prezes TK, jak i sędziego Henryka Ciocha. Od września ma zostać przesunięta na inne stanowisko.

Ryzyko konfliktu interesów

Kłopot w tym, że Duda-Wieczorek jednocześnie cały czas jest zatrudniona na stanowisku asystenta sędziego w Sądzie Okręgowym w Poznaniu. Byłemu prezesowi TK, Andrzejowi Rzeplińskiemu, taka sytuacja nie mieści się w głowie. – Łączenie tych funkcji jest niemożliwe, choćby z powodu ogromu pracy. Taka osoba musiałaby pracować chyba 48 godzin na dobę. To muszą być jakieś niesprawdzone plotki – nie chce wierzyć były prezes TK. Informacje o zatrudnieniu Katarzyny Dudy-Wieczorek w sądzie plotką jednak nie są.
Reklama
– Moim zdaniem taka sytuacja jest niedopuszczalna. Można się zastanawiać nad tym, czy asystentem sędziego TK może być aplikant radcowski czy adwokacki, ale nie adwokat, radca prawny czy asystent sędziego – uważa Wojciech Hermeliński, sędzia TK w stanie spoczynku. – Przecież skargi kasacyjne najczęściej piszą adwokaci czy radcy, a sądy kierują do trybunału pytania prawne. Za każdym razem trzeba by więc sprawdzać w pierwszej kolejności, czy asystent danego sędziego nie miał wcześniej do czynienia z przygotowaniem danego dokumentu – tłumaczy Hermeliński. I dodaje, że standardem w takich sprawach powinno być udzielenie przez prezesa TK zgody na łączenie funkcji.
Wczoraj nie udało się nam dowiedzieć, czy pani Katarzyna Duda-Wieczorek wystąpiła o taką zgodę i czy ją otrzymała. – To wymaga dokładnego sprawdzenia teczek osobowych. Jestem natomiast przekonany, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami – zapewnia Marcin Koman, rzecznik TK.
Sędzia Sławomir Pałka z Krajowej Rady Sądownictwa przyznaje, że przepisy wprost nie zabraniają łączenia funkcji asystenta sędziego TK z pracą w sądzie powszechnym. – Myślę, że ryzyko rzeczywistego wystąpienia konfliktu interesu jest tak marginalne, że nie widziałbym tutaj zagrożenia – mówi sędzia.
Odmiennego zdania jest inny członek KRS, sędzia Waldemar Żurek. – Owszem, ryzyko jest potencjalne, jednak byłbym przeciwny łączeniu tych funkcji. Zastanówmy się, jakbyśmy ocenili, gdyby asystent sędziego Sądu Najwyższego był jednocześnie asystentem w sądzie powszechnym. Przecież SN orzeka w sprawie kasacji czy skarg kasacyjnych – tłumaczy sędzia Żurek.

Zawieszona współpraca

Wątpliwości dotyczą także Zofii Hoffmann. Zdaniem naszych informatorów funkcję asystenta sędziego TK łączyła z pracą w kancelarii radcowskiej Jatczak i Wspólnicy. Także w tym przypadku TK nie odpowiedział nam, czy wystąpiła ona o zgodę i czy ją dostała. Sama kancelaria radcowska zapewnia, że już z Zofią Hoffmann nie współpracuje.
Ale postać Hoffmann cały czas widnieje na zdjęciach zamieszczonych na stronie głównej kancelarii, a w zakładce "zespół" zamieszczony jest jej biogram. Gdy pierwszy raz zadzwoniliśmy do kancelarii, usłyszeliśmy, że "dziś i jutro" kontakt z panią Hoffmann nie będzie możliwy. Dopiero po kilkudziesięciu minutach pracownik kancelarii przekazał nam informację, że prawniczka zawiesiła współpracę z kancelarią do końca roku. Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego nie ma o tym żadnej wzmianki na stronie (takowa pojawiła się dopiero ponad godzinę po tym, gdy o to zapytaliśmy).
Nie dowiedzieliśmy się też, kiedy Hoffmann zawiesiła działalność. Co ciekawe, po wysłaniu e-maila na jej kancelaryjny adres (z prośbą o kontakt), nie otrzymaliśmy autoodpowiedzi informującej o tym, że do końca roku adresatka nie pracuje w kancelarii i odsyłającej do osoby, która na ten czas przejęła jej obowiązki.
Warto przypomnieć, że kilka miesięcy temu opisaliśmy przypadek asystenta sędziego Michała Warcińskiego, który był jednocześnie czynnym radcą prawnym. Po ujawnieniu tego faktu mec. Bogusław Lackoroński, bo o niego chodziło, zrezygnował z pracy w TK. Powód? Nie chciał, by kontrowersje związane z jego zatrudnieniem rzutowały negatywnie na trybunał.

Wadliwy system

– Jeżeli asystent sędziego uzyskał na to zgodę, to może podjąć dodatkowe zatrudnienie, niemniej musi się to odbywać w ramach przepisów prawa pracy, ta praca musi być faktycznie wykonywana. Abstrahując od kwestii formalnych, trzeba postawić pytanie, czy osoba zatrudniona w TK i np. w sądzie, jest w stanie rzetelnie wykonywać obowiązki wobec obydwu swoich pracodawców. Ale jeżeli jest w stanie równocześnie efektywnie pracować na kilku etatach, to pokazywałoby to, jak bardzo wadliwie jest zorganizowana praca asystentów. Z drugiej jednak strony, jeśli mamy do czynienia z takimi patologiami, jak przygotowywanie projektów wyroków poza trybunałem, to funkcja asystenta traci na znaczeniu. Bo do czego ma się sprowadzać wtedy pomoc sędziemu? Do kupowania mu biletów czy książek dla sędziów przechodzących w stan spoczynku? – puentuje prof. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Odpowiedź Przyłębskiej

- W tym szaleństwie ataków na moją osobę następuje atak na inne osoby - powiedziała Przyłębska dla "Rzeczpospolita TV". Oceniła, że jest to "atak na asystentów sądów powszechnych" sugerujący, że "asystent sędziego sądu powszechnego (…) nie ma wystarczających kwalifikacji, aby być asystentem sędziego Trybunału Konstytucyjnego".

Zapewniła, że nie ma zagrożenia konfliktem interesów w razie skierowania przez sąd powszechny, w którym pracuje asystent zatrudniony także w TK, pytania konstytucyjnego do Trybunału, ponieważ "w tej konkretnej sprawie ten asystent nie przygotowywałby tego pytania". Jak podkreśliła, asystent nie pisze wyroków ani uzasadnień.