Do postawienia powyższych pytań doszło w procedurze wszczętej wnioskiem o wykonanie europejskiego nakazu aresztowania. Centralny Sąd Śledczy w Madrycie chce, zanim ten wniosek wykona, aby polski sąd rozwiał jego obawy co do stanu praworządności w naszym kraju.
Wiele wątpliwości
Pismo skierowane do Sądu Okręgowego w Rzeszowie zawiera cztery pytania. Hiszpański sąd chce wiedzieć, czy polskie sądy wydają wyroki „w pełni autonomicznie, bez podległości w ramach hierarchii służbowej, bez podporządkowania komukolwiek, w sposób wolny od nakazów czy wytycznych z jakiegokolwiek źródła”. Pyta również, czy nasze sądy są chronione przed ingerencją i naciskami z zewnątrz w taki sposób, że nie mogą one zagrozić niezależności sądów i wpływać na wydawane przez nie rozstrzygnięcia.
Rzeszowski sąd będzie musiał odpowiedzieć także na pytanie o nieusuwalność sędziów oraz o zasady rządzące wyznaczaniem składów orzekających. Madrycki sąd chce bowiem wiedzieć, czy w naszym kraju istnieją zasady dotyczące wyłączania sędziów z takich składów, ich wykluczania bądź odwoływania.
Najwięcej uwagi poświęcono jednak zmienionemu niedawno sądownictwu dyscyplinarnemu. Hiszpanie pytają, czy obecny system gwarantuje, że postępowanie dyscyplinarne nie będzie wykorzystywane do politycznej kontroli treści orzeczeń sądowych. Polski sąd ma ocenić, czy sędzia sądzony dyscyplinarnie ma zapewnione prawo do obrony, czy o jego winie i karze decyduje niezależny organ i czy jest ścieżka pozwalająca zaskarżać orzeczenia organów dyscyplinarnych.
Możliwe konsekwencje
O tym, że widać spowolnienie w wykonywaniu wniosków dotyczących ENA, pisaliśmy już pod koniec września. Informowaliśmy wówczas, że polscy sędziowie zauważają, że zagraniczne sądy zadają coraz więcej szczegółowych pytań o procedury obowiązujące w naszym kraju oraz o to, w jaki sposób są one realizowane. Nigdy dotąd nie zdarzyło się jednak takie pismo jak to wystosowane przez hiszpański sąd, gdzie wprost stawia się pytania o stan praworządności w Polsce.
– Ponieważ tzw. reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce jest powszechnie postrzegana jako zmierzająca do podporządkowania sądownictwa czynnikowi politycznemu, polskie sądownictwo jest traktowane z dużą nieufnością jako niegwarantujące prawa do rzetelnego, bezstronnego procesu – komentuje Dariusz Mazur, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie.
Spodziewa się, że wnioski o pomoc prawną pochodzące z Polski będą teraz badane bardziej wnikliwie niż te z innych państw.
Nie ma realnych zagrożeń
Zupełnie inaczej sytuację ocenia Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. Jego zdaniem stawianie takich pytań to efekt braku wiedzy za granicą na temat zmian zachodzących w polskim wymiarze sprawiedliwości.
– Niestety wielu sędziów z innych krajów często czerpie wiedzę z mediów społecznościowych, blogów i powierzchownych artykułów. Często też na takich informacjach poprzestają, nie starają się dotrzeć do bardziej szczegółowych wiadomości, które pozwoliłyby im zrozumieć, co tak naprawdę dzieje się w naszym kraju – uważa wiceminister Warchoł.
Dlatego też jego zdaniem takie pytania jak te madryckiego sądu mogą mieć walor edukacyjny.
Wiceminister podkreśla, że nie postrzega zagrożeń, o których pisze hiszpański sąd, jako realnych. Co więcej, dziwi się, że to właśnie z tego kraju pochodzą pytania dotyczące reformy.
– Spora część rozwiązań, które zostały wprowadzone w obszarze wymiaru sprawiedliwości, była wzorowana na tych stosowanych w Hiszpanii. Weźmy chociażby tamtejszą Radę Sądownictwa, która również tak jak obecnie w naszym kraju jest wybierana niemal w całości przez tamtejszy Sejm – przypomina Marcin Warchoł.
Ale na tym nie koniec. Wiceminister nie zgadza się bowiem z kwestionowaniem obowiązującego u nas systemu dyscyplinarnego.
– Można by było mieć zastrzeżenia, gdyby w Polsce sędziów oskarżał, sądził i egzekwował zasądzone kary minister sprawiedliwości. Tak jednak nie jest – podkreśla.