Chodzi o wypowiedź Pawlaka w opublikowanym w środę wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" zatytułowanym "Nazwą mnie katorzecznikiem". - Klaps nie zostawia wielkiego śladu (...). Trzeba rozróżnić, czym jest klaps, a czym jest bicie – powiedział Pawlak. Zaznaczył jednocześnie, że "absolutnie nie wolno bić dzieci".

Reklama

Dworczyk w rozmowie z Radiem Zet został zapytany, czy Pawlak powinien podać się do dymisji w związku z tymi wypowiedziami.

Nie. Przepraszam, to jest typowa manipulacja. Możemy porozmawiać o konkretnym tekście. Rzecznik Praw Dziecka bardzo wyraźnie powiedział, że nie pozwala, nie pochwala, nie przyzwala na bicie czy klapsy. Przytoczę jeden cytat z RPD: "nie wolno bić dzieci i koniec pieśni" - powiedział szef KPRM.

Wspomniał o tym, jak zdaje się, polał nogę brata denaturatem i dostał wtedy klapsa od ojca, ale nie jestem osobą, która oceniać będzie wspomnienia z dzieciństwa RPD. Dla mnie ważne jest jego oficjalne stanowisko, które jest absolutnie jednoznaczne: nie wolno bić dzieci i koniec pieśni - dodał Dworczyk.

Ponownie pytany, czy RPD powinien poddać się do dymisji szef KPRM odparł: Nie znam powodów, być może pani zna powody, dla których należy go odwołać. Ja nie znam powodów, dla których RPD miałby zostać odwołany.

Minister poinformował jednocześnie, że przed audycją rozmawiał z Pawlakiem, by upewnić się jakie jest jego stanowisko w tej sprawie. I stanowisko jest dokładnie takie jak zacytowałem, i z tego wywiadu, i potem z rozmowy: nie wolno bić dzieci, żadna przemoc wobec dzieci jest niedopuszczalna - powiedział szef KPRM.

Gdyby osoba, która dopuszcza przemoc wobec dzieci miała być Rzecznikiem Praw Dziecka byłbym pierwszy, który by się podpisał pod petycją o odwołanie takiego urzędnika - dodał Dworczyk.