Pierwsi na ulicę Opola wyszli działacze Ruchu Narodowego, zwolennicy fundacji PRO - Prawo do Życia i środowisk narodowych oraz kibicowskich. W silnej eskorcie policji, bez incydentów, przeszli na plac im. Daszyńskiego po drodze skandując hasła: "nie dla sodomii", "chłopiec, dziewczyna to normalna rodzina". Przez megafon zwracano uwagę, że według polskiego prawa małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, co uczestnicy marszu podkreślali okrzykiem "konstytucja". Śpiewano także pieśni religijne.
Po nich z placu im. Jana Pawła II wyszedł II Marsz Równości. Według organizatorów marszu wzięło w nim udział półtora tysiąca osób. Obecni na miejscu policjanci oceniali liczbę manifestantów na ośmiuset. Uczestnicy marszu nieśli tęczowe flagi. Na niektórych był orzeł na tęczowym tle. Manifestanci nieśli transparenty popierające prawa środowisk LGBT+ i tablice z napisami: "Wanda chciała Niemkę", "Kochaj wszystkich bez limitu", "Pozdrawiamy wszystkich". Pojedyncze próby zakłócenia marszu były natychmiast tłumione przez funkcjonariuszy policji.
Uczestnicy obydwu manifestacji spotkali się na placu Daszyńskiego, szczelnie oddzieleni przez policyjny kordon. W pewnym momencie jeden z uczestników Marszu Równości poinformował dziennikarzy, że został słownie i fizycznie zaatakowany przez publicystę opolskiego oddziału TVP.
Na jednej ze stron portalu społecznościowego zamieszczono film z zatrzymania znanego działacza antykomunistycznego podziemia Wiesława Uklei. W materiale widać, jak siedzący na ziemi mężczyzna pyta się pilnujących go policjantów: "Czy wy jesteście Polakami? Czy działacie w interesie społeczeństwa polskiego, czy w interesie jakiegoś obcego lobby, które tutaj finansuje chore demagogie? Kim wy jesteście?". Następnie, kiedy policjanci prowadzą go skutego kajdankami przy pomocy chwytu transportowego do radiowozu, mówi do nich: "A może nie tak? Czy ja zamordowałem dziewczynkę?".
Podinspektor Marzena Grzegorczyk z KW Policji w Opolu potwierdziła informacje o incydentach, jednak nie wypowiadała się na temat personaliów osób w nich uczestniczących. Jak podkreśliła, obydwa marsze miały spokojny przebieg, a ich uczestnikom zapewniono maksimum bezpieczeństwa. - Ze strony uczestnika marszu w obronie tradycyjnych wartości mamy jedno zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa opisanego w paragrafie 137 paragraf jeden Kodeksu karnego ("Kto publicznie znieważa, niszczy, uszkadza lub usuwa godło, sztandar, chorągiew, banderę, flagę lub inny znak państwowy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku" - przy. red). Doszło także do utarczki słownej dwóch panów, którzy zostali pouczeni o swoich prawach i zatrzymano mężczyznę, który publicznie używał słów wulgarnych i odmówił podania swoich danych. Został on przewieziony na komendę i trwają czynności wyjaśniające z jego udziałem - powiedziała rzecznik opolskiej policji.