Czyn przypisany pani Annie stanowił w istocie realizację prawa do wykonywania praktyk religijnych. Jej ściganie i skazanie miało formę politycznej represji, opierającej się na niedopuszczalnej, rozszerzającej wykładni ustawy o zgromadzeniach - zaznaczył RPO wnosząc do właściwego sądu okręgowego o uchylenie dawnego wyroku i uniewinnienie kobiety, która spędziła trzy miesiące w więzieniu.
Orzeczenie kolegium ds. wykroczeń zapadło w maju 1970 r. Kobieta została ukarana grzywną 3 tys. zł, gdy średnia pensja wynosiła wówczas 2 tys. 235 zł. Ponieważ ukarana nie miała pieniędzy na grzywnę, to zamieniono ją na 90 dni aresztu i ukarana trafiła do więzienia. "Teraz zwróciła się do RPO o podjęcie działań prawnych dla jej uniewinnienia" - podało Biuro RPO.
"Kobietę obwiniono o to, że w swym mieszkaniu zorganizowała zgromadzenie "działającej nielegalnie sekty", w którym wzięło udział osiem osób. W uzasadnieniu orzeczenia wskazano, że materiałem dowodowym była także Biblia leżąca na stole przed uczestnikami oraz skonfiskowane materiały o treści wyznaniowej. Z tych powodów uznano, że zebranie miało charakter nielegalnego zgromadzenia" - przekazało Biuro Rzecznika.
Jak podkreślono, z uzasadnienia orzeczenia kolegium ds. wykroczeń jasno jednak wynika, że "pani Anna została uznana za winną wykroczenia tylko z tego powodu, że należała do wspólnoty religijnej Świadków Jehowy; orzeczenie miało zatem na celu dyskryminację obwinionej ze względu na jej wyznanie".
RPO wskazał też, że orzeczenie z 1970 r. było sprzeczne z przepisami PRL - ówczesna konstytucja formalnie gwarantowała wolność wyznania, zaś spotkanie w mieszkaniu ukaranej nie było zgromadzeniem w rozumieniu ówczesnej ustawy.
Rzecznik powołał się również na wyroki Sądu Najwyższego zapadłe po 1990 r. - m.in. na skutek kasacji składanych przez poprzednich Rzeczników Praw Obywatelskich - w których potwierdzano represjonowanie wspólnoty Świadków Jehowy w PRL i uchylano orzeczenia skazujące poszczególnych wyznawców.
SN wskazywał w tych wyrokach, iż ustrój i cel Świadków Jehowy nie były tajemnicą dla władz, a członkowie wspólnoty podejmowali liczne i jawne próby uregulowania sytuacji prawnej swego wyznania, m.in. przez przedkładanie władzom statutu wspólnoty i wniosków o ponową rejestrację. Była ponadto w tym stanowisku hipokryzja - za tajne uznawano to, czego władza państwowa nie chciała przyjąć do wiadomości - oceniał SN w 1995 r. politykę władz PRL.
Wspólnota Świadków Jehowy została zdelegalizowana w 1950 r. z powodu - jak to określono - działalności powodującej "zagrożenie bezpieczeństwa, spokoju i porządku publicznego". Przez następne dekady polityka władz PRL wobec tej wspólnoty podlegała różnym modyfikacjom, jednak do formalnej legalizacji wyznania doszło dopiero w maju 1989 r.