Staniszkis, wierna swojej ulubionej konwencji traktowania politycznych czy społecznych aktorów jak marionetek, które nie muszą rozumieć intencji poruszającego nimi Ducha Dziejów, zabawnie przekomarza się z Michalskim, który prowokuje ją, domagając się od polityków, a nawet od ich elektoratów, pewnego minimum refleksyjności. Obojgu udaje się jednak w tej rozmowie przedstawić ciekawą diagnozę dzisiejszej polskiej polityki. W swoim wymiarze lokalnym uczy ona naszych politycznych liderów tego co najgorsze. Tusk sprowadzony do roli reprezentanta przerażonych elit i Kaczyński jako demagogiczny przyjaciel ludu to politycy gorsi niż w rzeczywistości, niewykorzystujący ani własnego potencjału, ani potencjału idei czy obozów, które za nimi stoją. Naprawdę mogliby być lepsi i czasami lepsi się stają. Bo jest jeszcze inny wymiar polskiej polityki - dla Staniszkis jedyny realnie istniejący - wymiar globalizacji, który polskich polityków podnosi. Nawet Jarosław Kaczyński, chcąc w nim przetrwać, musiał się nauczyć Europy. A Platforma, chcąc rządzić skutecznie i naprawdę modernizować Polskę, a nie poprzestawać jedynie na wizerunku partii nowoczesnej, powinna wykorzystać i zastosować wiedzę, którą zebrali jej przedstawiciele pracujący w europejskich instytucjach.

Reklama

W tej rozmowie pada jeszcze jedno ciekawe pytanie: jak media i intelektualiści mogliby pomagać politycznym liderom wydobywać się z niszczącego rytuału wojny na górze? Michalski cytuje Rafała Matyję proponującego stworzenie medialnego i intelektualnego networku, który zamiast wpychać najciekawszych polskich polityków w utarte koleiny wojny między "wykształciuchami" i "ciemnogrodem", nagradzałby ich za zachowania bardziej racjonalne. Staniszkis doskonale rozumie istotę tego pomysłu. Sama od dawna próbuje być "literackim reprezentantem" tego czy innego obozu, wciskając politycznym liderom do głowy racjonalność, której ci wcale nie reprezentują.

Robert Krasowski