"GW" przypomina, że właśnie mija rok, gdy podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy 27-letni Stefan W., niewiele ponad miesiąc po tym, jak wyszedł z więzienia, zaatakował nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który w wyniku odniesionych ran zmarł.
Dziennik pisze, że według biegłych ze szpitala przy Areszcie Śledczym w Krakowie był niepoczytalny. Tylko, że Stefan W., jak ustaliliśmy, zabójstwo dokładnie zaplanował - dodaje gazeta, wskazując że mężczyzna kupił nóż, trenował zadawanie ciosów, a dziesięć dni wcześniej napisał do kolegi, z którym siedział w więzieniu: Mówię ci, dopinam jeszcze kilka rzeczy i wracam na dożywotkę. Będzie rozpierdol. J...ć wszystkich złodziei, niech żyje Prawo i Sprawiedliwość!. I jeszcze: Całe życie wygrywałem, teraz też tak będzie.
Gazeta pisze, że powrót do więzienia Stefan W. planował już za kratami. Powtarzał, że "rozj... system" i wróci na dożywotkę - powiedział "GW" Jacek, który siedział ze Stefanem W. w dziesięcioosobowej celi. Jechał na Platformę Obywatelską. Zanim wyszedł, zapowiedział: Jeszcze będzie o mnie głośno - dodał rozmówca gazety.
Dziennik przypomina też, że mężczyzna w prokuraturze nie przyznał się do winy i twierdził, że dowody przeciwko niemu zostały sfałszowane. "GW" zwraca przy tym uwagę, że biegli ocenili, że Stefan W. był niepoczytalny, bo choruje na schizofrenię paranoidalną. Ale - jak wskazuje dziennik - biegli nie zbadali jego stanu w trakcie zabójstwa. Nie zgłębili też, skąd u niego nienawiść do PO.
W Polsce choroba psychiczna z automatu oznacza niepoczytalność - powiedział dziennikowi Jerzy Pobocha, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej. Ale kluczowe jest działanie przed, w trakcie, i po czynie - dodał.
Dziennik pisze, że obserwacja psychiatryczna Stefana W. zakończyła się na początku czerwca 2019 r., trzy miesiące później została podpisana, ale dopiero w połowie października wpłynęła do prokuratury. Zadaniem Prokuratury Okręgowej w Gdańsku było niezakończenie śledztwa przed wyborami parlamentarnymi - mówi "GW" jeden z gdańskich śledczych. Nikt nie chce szukać odpowiedzi na pytanie, skąd u Stefana W. nienawiść do Platformy. Niepoczytalność to umorzenie śledztwa, wtedy nie ma procesu i zeznań Stefana oraz świadków przed sądem - podkreśla rozmówca "GW".
Według informacji "GW" w innym śledztwie, gdzie Stefan W. występuje jako pokrzywdzony (dotyczy pobicia w trakcie zatrzymania i ujawnienia jego wizerunku), biegły stwierdził, że mężczyzna konfabuluje.