Magdalena Rigamonti: A ja pamiętam 2018 r., ECS, rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych. Lech Wałęsa, Jarosław Wałęsa, Grzegorz Schetyna, Katarzyna Lubnauer z jednej strony, a z drugiej sam Paweł Adamowicz. Nikt z polityków z nim nie rozmawia, traktują go jak przestępcę.
Antoni Pawlak (były rzecznik Pawła Adamowicza): I to, że on po czymś takim wygrał wybory, jest niesamowite. Bo nagonka w mediach robiła swoje. I coś z tego błota zawsze się przyklejało. Pamięta pani, jak ktoś rzucił, że Adamowicz ma 36 kont bankowych. Każdy Polak, który ma przeważnie jedno konto, jak coś takiego usłyszy, myśli: jak miał ponad 30, to znaczy, że coś nie gra, coś śmierdzi, coś kombinuje. A tymczasem nie chodziło o konta, tylko rachunki bankowe, np. do kredytów. A pożyczek Paweł miał chyba na półtora miliona złotych.
Jak je spłacał z samorządowej, prezydenckiej pensji?
Grał na giełdzie. Miał doradcę. Do tego był w radzie nadzorczej portu, co nie kolidowało z prawem.
Ale mogło być uważane za wątpliwe etycznie.
Zarzucano mu, że to nie w porządku. Był też w radzie nadzorczej Gdańskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej (GPEC). I z tych rad nadzorczych miał realne pieniądze.
Też nieetyczne.
Trzeba na to spojrzeć z takiej perspektywy: GPEC miasto sprzedało Niemcom z Lipska, którzy poczynili gigantyczne inwestycje i tym samym uratowali przedsiębiorstwo. A prezydent jako mniejszościowy przedstawiciel miasta na zaproszenie właścicieli znalazł się w radzie nadzorczej.
Chcieli mieć w radzie urzędującego polityka.
Chcieli mieć kogoś decyzyjnego, kogoś, kto będzie w stanie podjąć decyzję od razu.
Etycznie takie sobie.
Paweł nie zachowywał się nieetycznie. Był wizjonerem. A wizjonerzy nie kombinują. Na rocznicę śmierci zrobiliśmy książkę „Gdańsk Pawła Adamowicza”. Wyciągaliśmy teksty z jego przemówień, wykładów, artykułów, obu książek, starając się opisać miasto jego oczyma. Weszliśmy głęboko w jego widzenie Gdańska. I naprawdę wiele miast może nam takiego prezydenta zazdrościć