To właśnie podczas finału WOŚP prezydent Gdańska i mąż Magdaleny Adamowicz został zaatakowany przez nożownika. Mimo prób ratowania następnego dnia zmarł.
Europosłanka przyznaje, że w listopadzie kolejny raz zarejestrowała się jako wolontariusz imprezy i będzie zbierać datki na rzecz organizowanej przez Owsiaka akcji.
Przyznała, że córki bardzo się o nią boją.
Mówią, żebym nie szła. Trochę żartujemy, że założę pod ubranie kamizelkę kuloodporną. Starsza córka nie chce w tym roku uczestniczyć w WOŚP, to dla niej bardzo trudne - tłumaczyła w programie #Newsroom.
Dodała, że ostatnie dni były dla niej bardzo ciężkie.
Bałam się tych świąt. 23 grudnia był najsmutniejszym dniem w tym roku, oprócz śmierci Pawła. Przepłakałam cały dzień. (…) Były przy mnie córki. Tereska zawsze mnie pociesza, (…) Antonina przytula i czasem również płacze. Nie można wstydzić się łez - mówiła Adamowicz.