(1889 - 1966)

Debiutowała w roku 1912 jako poetka miłości, w epoce, kiedy kobiety uczestniczyły w literaturze niemal wyłącznie jako czytelniczki. Po latach w autoironicznym "Epigramacie" żartowała: "To ja kobiety nauczyłam mówić, lecz, Boże, jak je zmusić do milczenia?". Wraz z wybuchem pierwszej wojny światowej do jej poezji wkroczyła Historia. W Zielone Świątki 1915 roku pisze proroczą Modlitwę: "Daj mi lata niemocy i nieszczęść, daj bezsenność i bezdech bolesny...". Skierowane do Boga prośby spełniają się co do joty. Poetka miłości przeistacza się w poetkę losu. Późniejsza twórczość jest świadectwem zarówno cierpień osobistych, jak i cierpień narodu rosyjskiego. W motcie do autobiograficznego poematu "Requiem" napisała: "Byłam zawsze z narodem, gdy trzeba, tam, gdzie był, na nieszczęście, mój naród". Zamieszczone wiersze pochodzą z dwujęzycznego tomu "Milczenie było moim domem", który ukazał się nakładem wydawnictwa Świat Literacki.

Reklama

p

Pieśń o ostatnim spotkaniu

Tak bezradnie się z zimna kuliłam,
Ale krok mój był dziwnie lekki.
Na dłoń prawą bezwiednie włożyłam
Rękawiczkę z lewej ręki.


Reklama

Zdało się - tyle schodków przede mną,
Że są trzy - wiedziałam niezbicie!
Między klonów rozmową jesienną
Prosił: "Razem zakończmy życie!


Ja zostałem przez los oszukany,
Los mój zmienny, okrutny, chmurny".
Odpowiedziałam: "Kochany!
I ja też. Z tobą umrę..."


Reklama

To jest pieśń o spotkaniu feralnym.
Ciemny dom ogarnęłam wejrzeniem.
Tylko świece płonęły w sypialnym
Obojętnie-żółtym płomieniem.


29 września 1911
Carskie Sioło

* * *

Pieszo doszłam pod lasy sosnowe.
Straszny upał, a i kawał drogi.
Zza zasłony wychyliwszy głowę,
Wyszedł siwy, dobroduszny, błogi.


Popatrzywszy wzrokiem przenikliwym
Rzekł przezierca: "Służebnico Boża,
Pomyślności nie zawidź szczęśliwym,
Masz już miejsce gotowe w klasztorze.


I zapomnij o rodzinnym domie,
Stań się lilii niebieskiej podobna.
Będziesz, chora, spać na samej słomie,
I śmierć tobie sądzona łagodna".


Pewnie słyszał pustelnik pobożny,
Jak wracając śpiewałam po drodze
O radości mojej przemożnej,
I weseląc się, i dziwiąc srodze.


Czerwiec - lipiec 1914
Darnica - Slepniewo

* * *

Z sekretnego zeszytu

Wszyscy poszli, i nikt nie powrócił,
Tylko, ślubem miłości wiedziony,
Mój ostatni, tyś w tył się obrócił,
By zobaczyć we krwi nieboskłony.
Dom i praca przeklęte się stały,
Próżno pieśń brzmiała wciąż tęsknym głosem,
I nie miałam śmiałości zuchwałej
Podnieść oczu przed złym moim losem.
Świętą mowę okrutnie zhańbiono,
Podeptano cześć słowa czystego,
Bym zmywała podłogę skrwawioną
W gronie sióstr trzydziestego siódmego.
Rozłączyli mnie z synem rodzonym,
Katowali przyjaciół w więzieniach,
Otoczyli dyskretnym kordonem
Splecionego solidnie śledzenia.
Nagrodzili sowicie niemotą,
Przeklinając, aż puchły mi uszy,
Nakarmili oszczerstwem, sromotą
I truciznę wlewali do duszy.
Zostawili mnie czemuś bez słowa
Na wiodącej na samo dno drodze.
Z przyjemnością, wariatka miastowa,
Po przedśmiertnych ulicach dziś chodzę.






















(lata trzydzieste), 1960

przełożył Zbigniew Dmitroca