Wczoraj chińską stolicę znów spowił smog, tak gęsty, że trudno było dostrzec nowo wybudowany olimpijski stadion. A jeszcze kilka dni temu władze głośno odtrąbiły sukces. "Zanieczyszczenie powietrza zmniejszyło się aż o 20 proc. w ciągu dwóch miesięcy" - przekonywał Du Shaozhong z pekińskiego biura ds. ochrony środowiska. Tłumaczył, że to skutek decyzji o zamknięciu ponad setki fabryk, wstrzymania prac na największych budowach i zakazu jazdy dla połowy spośród trzech milionów samochodów.
Jednak prosty eksperyment przeprowadzony przez BBC zaprzeczył zapewnieniom chińskich oficjeli. Ekipa brytyjskiej telewizji pobrała próbkę powietrza w wiosce olimpijskiej i przekazała do analizy w laboratorium. Okazało się, że zanieczyszczenie groźnymi dla płuc pyłami PM 10 (patrz infografika) aż trzykrotnie przekracza dopuszczalne normy. "Tymczasowe zamknięcie fabryk i ograniczenia ruchu drogowego to za mało, by oczyścić powietrze nad 7-milionowym molochem" - mówi DZIENNIKOWI Sam Geall z brytyjskiej organizacji "China Dialogue".
Jednak teraz nie ma już czasu na inne rozwiązania i chińskie władze - dla których olimpiada jest wielkim propagandowym przedsięwzięciem mającym pokazać potęgę państwa - zapowiedziały, że gotowe są zamknąć na czas igrzysk niemal wszystkie fabryki, nawet te położone wokół Pekinu, i wstrzymać wszystkie prace budowlane w mieście. Rozważa się nawet pomysł uziemienia 90 proc. prywatnych samochodów.
Jednak w zapewnienia organizatorów, że podczas zawodów powietrze będzie niemal krystaliczne, wierzy coraz mniej sportowców. Licząca pół tysiąca osób japońska delegacja po Pekinie będzie się poruszać wyłącznie w maskach ochronnych, które mają zapobiec wdychaniu szkodliwych pyłów.
Część olimpijczyków przyjedzie do Pekinu tuż przed zawodami, a część będzie mieszkała poza wioską olimpijską, byle dalej od smogu. Haile Gebrselassie, jeden z najlepszych biegaczy wszech czasów, odmówił wzięcia udziału w maratonie, a w jego ślady mogą pójść kolejni lekkoatleci. Szef ekipy Australii zapowiedział, że jego zawodników nie spotkają żadne nieprzyjemności, jeśli zrezygnują z wzięcia udziału w olimpiadzie w obawie o swoje zdrowie.
"Nasuwa się pytanie, czy Pekin w ogóle powinien być organizatorem igrzysk, jeśli nie jest w stanie zapewnić sportowcom odpowiednich warunków" - zastanawia się w rozmowie z DZIENNIKIEM Jos Hermens, agent Haile Gebrselassie. Nie ma wątpliwości, że jakość powietrza powinna być w przyszłości jednym z kryteriów decydujących o tym, kto zostanie gospodarzem olimpiady. Jego zdaniem Międzynarodowy Komitet Olimpijski musi zwracać uwagę na stan środowiska i klimat miasta, w którym mają odbyć się igrzyska, aby sportowcy nie musieli zastanawiać się, czy udział w tak prestiżowych zawodach może zaszkodzić ich zdrowiu.
Eksperci ostrzegają również, że impreza na tak gigantyczną skalę może mieć również fatalny wpływ na klimat całej planety. "Na olimpiadę przybędą miliony kibiców i tysiące sportowców. Większość z nich przyleci samolotami, to wszystko wiąże się z emisją ogromnych ilości dwutlenku węgla" - mówi DZIENNIKOWI Yingling Liu z Worldwatch Institute. A Państwo Środka nie zrobiło prawie nic, by zrównoważyć emisję gazów cieplarnianych.
p
Maraton w Pekinie to byłby koniec mojej kariery
KATARZYNA TEKIEŃ: Odmówił pan wzięcia udziału w maratonie podczas igrzysk w Pekinie. Dlaczego?
HAILE GEBRSELASSIE*: Obawiam się zanieczyszczonego powietrza w Pekinie. Mój lekarz ostrzegł mnie, że trwający ponad dwie i pół godziny bieg w tak niesprzyjających warunkach może znacznie pogorszyć mój stan zdrowia i wyrządzić w organizmie nieodwracalne szkody. To byłby koniec mojej kariery. Może gdybym nie zdobył wcześniej dwóch medali olimpijskich, to postawiłbym wszystko na jedną kartę i wystartował w maratonie. Ale w tej sytuacji wolę nie ryzykować, bo chcę wziąć udział w jeszcze niejednych zawodach i ustanowić nowe rekordy świata.
Nie rezygnuje pan jednak całkowicie z udziału w tegorocznych igrzyskach. I gdzie tu konsekwencja?
To prawda. Wystartuję w biegu na 10 tys. m. Te zawody trwają około pół godziny, więc nie powinny mi aż tak bardzo zaszkodzić. Wyjazd do Pekinu odkładam jednak na ostatnią chwilę. Na miejsce przyjadę dopiero na 2 - 3 dni przed zawodami. Mogę sobie pozwolić na tak późny przyjazd, bo łatwo się aklimatyzuję. Niestety, nie da się przystosować organizmu do zanieczyszczonego powietrza.
Biorąc pod uwagę zanieczyszczenie powietrza oraz wody w Pekinie i wpływ, jaki mają one na zdrowie sportowców, czy stolica Chin to dobra lokalizacja na igrzyska olimpijskie? Faktycznie jest wiele powodów, które przemawiają przeciwko Pekinowi: zarówno ekologicznych, jak i politycznych. Jest jednak jeszcze więcej argumentów, aby olimpiadę zorganizować właśnie tu. Mam nadzieję, że ta impreza otworzy Chiny na świat, co przełoży się na większe poszanowanie praw człowieka w tym kraju. Nie zapominajmy również, że władze Chin robią bardzo wiele, by oczyścić powietrze w Pekinie. Wierzę, że ten trend się utrzyma, rząd w Pekinie nie zarzuci swoich starań i w przyszłości chińska stolica będzie bardziej przyjazna i ludziom, i środowisku.
Czy nie uważa pan, że jakość powietrza powinna być w przyszłości brana pod uwagę podczas wyboru gospodarza olimpijskich rozgrywek?
Zdecydowanie tak. I chyba tak się stanie, bo debata publiczna na ten temat przecież już się toczy. Jestem przekonany, że podczas wyboru gospodarza igrzysk w 2016 r. (o prawo ich zorganizowania walczą Madryt, Chicago, Tokio i Rio de Janeiro - przyp. red.) jednym z kryteriów przyjętych przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski będzie właśnie klimat i stan środowiska.
*Haile Gebrselassie, etiopski lekkoatleta specjalizujący się w biegach na długich dystansach. Zdobył m.in. dwa złote olimpijskie medale w biegach na 10 km, a od 30 września ubiegłego roku należy do niego rekord świata w maratonie - podczas zawodów w Berlinie uzyskał czas 2:04:26 s.