Michael Krüger urodził się w Wittgendorfie w Saksonii, obecnie mieszka w Monachium. Pracuje w renomowanej oficynie Hanser, w której z powodzeniem promuje literaturę polską, czy szerzej - środkowoeuropejską. W tej właśnie roli, krytyka oraz wydawcy, jest chyba najbardziej znany i rozpoznawalny. Krüger jest też zarazem ciekawym prozaikiem oraz cenionym poetą. Adolf Muschg pisze: "Przyczyna i skutek, obraz i znaczenie, ja i ty, kłamstwo i prawda, życie i śmierć - o tych międzyprzestrzeniach traktują wiersze Krügera". Mają one strukturę narracyjną, a charakter refleksyjno-medytacyjny. Niejednokrotnie pojawiają się w nich motywy związane z biografią i twórczością innych pisarzy, na przykład Mickiewicza. Krüger ma w swym dorobku również utwory krótsze, oszczędne, aforystyczno-epitafijne. Nadaje im często tytuł "nekrologi". Prezentowane powyżej wiersze pochodzą z tomu "Kurz vor dem Gewitter" (Krótko przed burzą).

Reklama

p

Korsykańska modlitwa

Panie, sprowadź deszcz!
Weź w opiekę swą wiatr,
co targa jaśmin, torturuje oleander,
gazecie oszpeca twarz.
Albo zabierz wodzie sól,
zło konieczne, jak wcześniej,
gdy nie byłeś jeszcze sam.
Czy słyszysz te szczury u drzwi,
ich spragniony pisk?
Zostaw ranę otwartą, Panie,
krwi pozwól płynąć w nadmiarze.
Na przekór swym żarliwym kazaniom
musisz przyznać, że także wilgoć i chłód
wzbogacają nasze życie, nasze cienie.
Tak jak istnieją czarne motyle,
które błogosławią nasze akty zgonu.














Reklama

Po spacerze

Wyliczamy, cośmy widzieli:
psy; starych ludzi; wyschnięty strumień;
kościół, który gwałtownie chwytał powietrze.
Oszalałe ptaki, zajęte tragedią,
co pozostała niewidzialna. Późny motyl,
on już zaraz będzie martwy.
Zapomniałem, o czym żeśmy mówili.
To nie była rozmowa o sztuce.






Koniec lata

Reklama

Listy znów dłużej wydostają się
na światło dnia, na lekkomyślnych liściach
wykaligrafowane; opowieści wędrują
ze słońcem, lekko i gadatliwie,
przebrzmiałe jest dwuznaczne święto.
Świat możliwości rośnie
wraz z cieniem. Ktoś tylko mówi:
Wciąż jest, jak było.
Wiatr niczym złodziej
zdziera z nas ubrania, a woda
nie ma już czasu na dyskrecję.









Wypędzone ptaki

Zbyt zimny był dom,
płytki oddech mego snu
nie zdołał ogrzać gontów.
Przewiosłowałem jezioro
z ostatnimi ptakami,
które wypędziło milczenie.




© Suhrkamp Verlag Frankfurt am Main 2003

przełożył Piotr Piaszczyński