Trwa ofensywa firm chińskich, które walczą u nas o intratne zlecenia na budowę tras szybkiego ruchu. Szczególnie aktywny jest państwowy gigant budowlany – China State Construction Engineering Corporation (CSCEC). Złożył oferty na budowę siedmiu odcinków, m.in. na A2 koło Siedlec i czterech fragmentów Via Carpatia, czyli S19. Drogowcy dokładnie prześwietlają te propozycje i sprawdzają, czy firmy mają potencjał, by zrealizować w Polsce duże kontrakty. Tę ostrożność widać np. przy przetargu na budowę jednego z trzech odcinków S1 z Mysłowic do Bielska-Białej, o który też walczy CSCEC. Doszło tu do ostrego sporu z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad. Rządowa instytucja odrzuciła ofertę Chińczyków, która była najtańsza. Wtedy firma złożyła skargę w Krajowej Izbie Odwoławczej i wygrała. GDDKiA nie zgodziła się z werdyktem i zaskarżyła go do sądu. Taki ruch drogowcy wykonują rzadko, zwykle nie podważają wyroków KIO. – Po raz ostatni poszli do sądu jesienią 2018 r., w czasie dyskusji o wykreślaniu klauzuli waloryzacji kontraktów. Jako organizacja wygraliśmy wtedy w KIO, a GDDKiA zaskarżyła wyrok do sądu okręgowego – mówi Jan Styliński, szef Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
GDDKiA przekonuje, że chiński gigant nie udowodnił, że ma w Polsce odpowiedni potencjał. – W toku badania ofert zadaliśmy wykonawcy szereg szczegółowych pytań. Ocena przedstawionych odpowiedzi doprowadziła zamawiającego do wniosku, że wykonawca nie wykazał, że w rzeczywistości jest zdolny do należytego wykonania przedmiotu zamówienia, oraz że zaangażowanie zasobów tego wykonawcy w inne przedsięwzięcia gospodarcze nie będzie mieć negatywnego wpływu na realizację udzielanego zamówienia – mówi rzecznik GDDKiA Szymon Piechowiak.
W uzasadnieniu wyroku KIO, który przywrócił do gry Chińczyków, czytamy jednak m.in., że GDDKiA nie wykazała, jakich warunków udziału w postępowaniu nie spełniła firma oraz nie udowodniła, jakie przedsięwzięcia uniemożliwiłyby prawidłową realizację zamówienia.
Według rzecznika drogowców izba dokonała zaś nieprawidłowej wykładni przepisów o zamówieniach publicznych. – GDDKiA opowiada się za realnym, a nie jedynie formalnym podejściem do kwestii zdolności wykonawcy do realizacji zamówienia – mówi Szymon Piechowiak.
Sąd ma 30 dni na rozpatrzenie skargi, ale w praktyce na werdykt trzeba często czekać dwa, trzy miesiące. W efekcie trzy odcinki S1 między Mysłowicami a Bielsko-Białą mogą nie zostać ukończone w tym samym terminie, bo umowy na pozostałe dwa fragmenty zostały zawarte już kilka miesięcy temu. Mają być kończone w drugiej połowie 2023 r.
Tymczasem CSCEC liczy też na zwycięstwo w przetargu na budowę odcinka S19 z Lublina do Lubartowa. Tu też zaoferował najniższą cenę, jego oferta jest aż o 41 proc. tańsza od kosztorysu i aż o 172 mln zł tańsza od kolejnej, zaproponowanej przez portugalską firmę Mota Engil. GDDKiA od blisko półtora miesiąca weryfikuje oferty. Sprawdza m.in., czy zgłoszona cena nie jest rażąco niska. To właśnie z tego powodu dyrekcja odrzuciła w tym roku propozycję innej chińskiej firmy: China Harbour Engineering Company chciała budować dwukilometrowy, trudny odcinek S19 w tunelu na południe od Rzeszowa za niecałe 1,2 mld zł. Kolejna propozycja – Mostostalu Warszawa – była aż miliard droższa, ale to ona została wybrana.
Kolejna firma z Chin – Stecol – walczy o kontrakt na budowę autostrady A2 od miejscowości Groszki do Gręzowa przed Siedlcami. Ten przetarg czeka na rozstrzygnięcie niemal rok. Stecol złożył najtańszą, wartą 530 mln zł ofertę, ale GDDKiA ją odrzuciła, oceniając, że wykonawca nie miał wystarczającego potencjału do realizacji tej inwestycji. Dodatkowo przez błędy popełniane przy budowie drogi ekspresowej S14 koło Łodzi firma miała poważnie naruszyć obowiązki kontraktowe. GDDKiA wytykała m.in. brak zgłaszania podwykonawców i opóźnienia w przedkładaniu projektów. KIO uznała jednak, że odrzucenie oferty było bezzasadne. – Czekamy do 13 listopada na przesłanie przez Stecol dokumentów, które potwierdzą, że firma jest w stanie wywiązać się z zamówienia – mówi szef GDDKiA, Tomasz Żuchowski. Liczy, że umowa na ten odcinek A2 zostanie podpisana do końca roku. Ale istnieje ryzyko, że przez spory na etapie przetargu przynajmniej przez kilka miesięcy na A2 koło Siedlec, będzie 13-kilometrowa „wyrwa” między gotowymi odcinkami. Umowy na realizację sąsiednich fragmentów podpisano już w marcu i kwietniu.
Jan Styliński przyznaje, że ważna jest dokładna weryfikacja potencjału firmy. Ale uważa, że ten proces można by uprościć i uniknąć wielotygodniowych sporów. Jego organizacja namawia GDDKiA, by powrócić do przetargów dwustopniowych. Na krótkiej liście pozostałyby firmy z najlepszym potencjałem, które gwarantują należyte wykonanie robót. Dodatkowe punkty można by przyznawać np. za wykonanie odpowiedniej liczby dróg w Polsce, czy za zatrudnianie w naszym kraju pracowników na etat.