- Cały czas mówimy o tym, że jesteśmy przygotowani do rozwoju sytuacji najgorszej, w tym i do ewentualnej inwazji wojskowej Rosji - powiedział Deszczyca. Podkreślił przy tym, że władze Ukrainy "starają się uspokoić społeczeństwo, że rzeczywiście nie trzeba panikować". - Ponieważ już od 8 lat prowadzimy wojnę z Rosją, a sytuacja teraz na granicy rosyjsko-ukraińskiej jeżeli chodzi o ilość żołnierzy rosyjskich, jest mniej więcej taka sama, jak była w kwietniu ubiegłego roku - powiedział.
Na uwagę, że zdaniem ministra obrony Ukrainy Ołeksija Reznikowa scenariusz rosyjskiego ataku na Ukrainę w najbliższej przyszłości jest mało prawdopodobny, także mało prawdopodobny po zakończeniu igrzysk olimpijskich w Pekinie, Deszczyca odparł: - Tak, ale musimy być przygotowani do każdego możliwego rozwoju (sytuacji).
Wskazał też na prowadzone wciąż rozmowy dyplomatyczne "na dość wysokim szczeblu". - Oczekujemy, że w trakcie tych rozmów, dopóki są otwarte kanały dyplomatyczne do inwazji nie dojdzie - dodał.
Pytany, czy wierzy w scenariusz przedstawiany przez amerykańskie media, że "Rosjanie mogą chcieć zająć Kijów i wymienić władzę państwa", dyplomata przyznał, że nie wyklucza, iż "jeden ze scenariuszy Rosji jest taki, żeby zmienić władzę w Kijowie". - Ponieważ ta władza, ten rząd i prezydent nie bardzo odpowiada Rosji, ponieważ nie chcą zgodzić się na wymagania Rosji - powiedział. Zaznaczył, że od 2014 roku Rosja "wielokrotnie próbowała zmienić rząd na Ukrainie i postawić kogoś, kto byłby bardzo lojalny".
"Jest gotowość strony polskiej, by przekazać sprzęt"
Deszczyca był też pytany, czy prezydenci Ukrainy i Polski, Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski, którzy spotkali się w ubiegłym tygodniu w Wiśle, rozmawiali o tym, że "na Ukrainę mogliby trafić polscy żołnierze". - Nie. Rozmawialiśmy i w tej chwili rozmawiamy o broni, sprzęcie wojennym i o amunicji, którą może Polska przekazać Ukrainie w razie potrzeby - odpowiedział.
Dodał, że jeszcze przed niedawnymi rozmowami prezydentów, Ukraina przekazała do polskiego MON listę sprzętu, którego potrzebuje. - I prowadzimy konsultacje jaki sprzęt na ten czas jest najbardziej potrzebny - dodał. Według niego, "jest gotowość strony polskiej przekazać taki sprzęt i amunicję, ale teraz konsultujemy, co jest najbardziej potrzebne.
Dopytywany, czy do tej pory z Polski na Ukrainę nie trafił żaden sprzęt wojskowy, uzbrojenie, ambasador zapewnił, że "w tej chwili nie". Przyznał, że takie transporty docierają do jego kraju z USA, Wielkiej Brytanii i Czech. - Te państwa wysłały już broń, czy sprzęt wojskowy. Oczekujemy też, że Polska zrobi tak samo - oświadczył.
Dyplomatyczna gra Niemiec
Pytany, czy rozumie "o co dziś chodzi Niemcom w tej dyplomatycznej grze wokół Ukrainy", Deszczyca stwierdził, że "chodzi o to, że część polityków niemieckich jest bardzo powiązana z Rosją". - I są te powiązania polityczne i biznesowe i dlatego tak się zachowują - dodał.
Dyplomata zaznaczył, że chodzi o część niemieckich polityków. - I mam nadzieję, że jednak stanowisko Niemiec będzie ewoluować w stronę bardziej takiej jedności, którą pokazują inne państwa Zachodu, w tym Unii Europejskiej - oświadczył. Odnosząc się do pytania o sprzeczne komunikaty z Berlina na ten temat, ambasador uznał je za wyraz tego, że "nie ma jedności w samym rządzie niemieckim". Ocenił, że jednym z powodów mogą być "pewne zobowiązania i powiązania biznesowe, które niestety są brane pod uwagę". - Dla nas to jest w tej sytuacji nie do przyjęcia - podkreślił Deszczyca.
Zapytany został też, czy Ukraina jest przygotowana do kryzysu energetycznego, w tym do tego, że może przestać płynąć gaz na Ukrainę. - Walczymy o to, żeby do tego nie doszło, ale prowadzimy też rozmowy, żeby dywersyfikować przepływy źródeł energii do Ukrainy - odpowiedział.
Podczas rozmowy o sankcjach, jakie mogłyby zatrzymać Rosję, Deszczyca przekonywał, że "po pierwsze trzeba powstrzymać Nord Stream 2, bo chyba wygląda na to, że to jest taki lakmusowy papierek tego, czy będzie realizowana polityka Putina w Europie, czy nie". Kolejnym działaniem powinny być jego zdaniem "gospodarcze sankcje przeciwko największych firmom rosyjskim, które prowadzą biznesy na świecie i które wspierają reżim w Moskwie". Potem powinny być wprowadzone - powiedział Deszczyca - "sankcje personalne przeciwko rosyjskim politykom i także odłączenie Rosji od SWIFT (Stowarzyszenia na rzecz Światowej Międzybankowej Telekomunikacji Finansowej)", czyli globalnego systemu wymiany informacji i rozliczeń finansowych.