Rzadko w historii polskiej nauki o owadach przeprowadza się tak wielką i obliczoną na tak długi okres operację. W rzadko którą zaangażowane jest też tyle osób.

Apollo to nie tylko największy polski motyl, ale według wielu znawców przyrody - także najpiękniejszy. Dla Pienińskiego Parku Narodowego to jednak przede wszystkim naturalny sygnał alarmowy.

Reklama

"Jest najwrażliwszym na zmiany klimatyczne stworzeniem Parku. Jeśli cokolwiek złego będzie się działo w Pieninach, apollo da nam o tym sygnał jako pierwszy" - mówi Paweł Adamski z krakowskiego PAN. Nikt nie wymyślił lepszej informacji dla leśników.

Gdyby motyl wymarł, opiekunowie Parku straciliby bezcenny instrument pomiaru stanu zanieczyszczenia powietrza. W czasie globalnego ocieplenia każda podobna informacja może oznaczać ocalenie dla całej rzeszy roślin i zwierząt.

Do niedawna apollo był gatunkiem wymierającym. W latach 30. widziano go w wielu miejscach Karpat, w latach 60. - tylko w Pieninach. W latach 80. niektórzy myśleli, że już go nie ma. Mało kto wiedział, że w 1993 r. prof. Zbigniew Witkowski zebrał larwy apolla z jego ostatniej ostoi (lokalizację uczeni do dziś utrzymują w tajemnicy), by "zaszczepić" je w innych rejonach Pienin.

Reklama

Naukowcy spodziewali się, że walka o przetrwanie apolla dopiero się zaczyna. "Motyle są bardzo wrażliwe na otoczenie, w którym żyją, dlatego odtworzenie gatunku wymagało potężnej operacji" - mówi Adamski.

Przez pierwsze lata w nowych ostojach apolla motyle nie chciały się rozmnażać, albo nawet kończyły życie jako larwy. Sprawę wyjaśniły dopiero dalsze intensywne badania. Okazało się że Pieniny nie są już dla tego motyla dobrym środowiskiem. Dorosłe osobniki lubią otwarte polany, a rozchodniki, na których żerowały larwy, rosły na granicy lasu, w osłoniętych miejscach. Sąsiadujące z nimi polany z latami zarosły, więc wykluwające się motyle po prostu nie miały gdzie latać. Uczeni przystąpili więc do... wycinania drzew na granicy lasu.

Reklama

"Dla postronnych wyglądało to jak zbrodnia, ale my poświęciliśmy niezagrożone drzewa, by stworzyć potrzebne motylom polany" - tłumaczy Adamski.

Niedługo pojawił się kolejny problem. Motyl wciąż nie chciał się rozmnażać, bo - jak się później okazało - osłabieniu uległ jego materiał genetyczny. Propozycje jego "podrasowania" innymi podgatunkami, importowanymi z Francji, zostały odrzucone jako niezgodne z podstawowym celem projektu. Na szczęście okazało się, że po słowackiej stronie granicy, w Haligowskich Skałach i Leśnicy, uchowały się podobne ostoje miejscowego apolla. Po kilkuletnich biurokratycznych korowodach sprowadzono wreszcie larwy do Polski. Populacja motyli zaczęła się odbudowywać i liczy obecnie ponad tysiąc osobników.

Teraz naukowcy po raz pierwszy mówią otwarcie, że kryzys zażegnano. "Możemy już chyba ogłosić zwycięstwo" - cieszy się Adamski. Pięknemu pienińskiemu motylowi nic w najbliższym czasie nie grozi. Ostatnim latem widziano go nawet poza granicami Parku.

p

Kim jest Apollo?

Niepylak apollo (Parnassius apollo) to największy polski motyl latający za dnia. Kiedy rozwinie skrzydła, ich rozpiętość sięga 9 cm, czyli wielkości dłoni. Lata najchętniej nad wapiennymi górskimi stokami, w jakie obfitują Pieniny.

Niepylaki nie zostawiają na palcach pyłu i stąd pochodzi ich nazwa.

U stóp masywu Trzech Koron, w ostatniej ostoi motyla, która uchowała się na początku lat 90., przetrwało zaledwie 20 osobników. Zapoczątkowały one odrodzenie populacji.