Katastrofa jest jak najbardziej realna. W 2006 r. w Ameryce zginęła połowa pszczół. Zabił je tajemniczy syndrom, który prawdopodobnie dotarł także do Polski. Niemal w całym kraju spada długość życia robotnic, wzrasta podatność pszczół na choroby. "W wielu rejonach pszczele rodziny nie są w stanie przetrwać zimy, niektóre giną już jesienią" - tłumaczy DZIENNIKOWI dr Krzysztof Olszewski z Wydziału Biologii i Hodowli Zwierząt na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie.
Dlaczego tak się dzieje? Nie do końca wiadomo. Osłabione rodziny często podają ofiarą chorób, takich jak warroza czy nosemoza. Jednak w wielu przypadkach przyczyna słabnięcia i śmierci pszczół nie została jeszcze wyjaśniona. Stąd przypuszczenia, że do granic naszego kraju dotarł amerykański syndrom gwałtownego wymierania rodzin pszczelich określany skrótem CCD (colony collapse disorder). Próbowano go wyjaśnić na wiele sposobów. Za śmierć owadów obwiniano telefony komórkowe, rośliny modyfikowane genetycznie oraz wirusy. Doświadczenia przeprowadzone w Niemczech wskazują jednak, że najbardziej zabójcze konsekwencje może mieć używanie przez rolników środków chemicznych. Toksyny przenikają do nektaru, który jest zbierany przez pszczoły i służy im za pokarm. - W ten sposób szkodliwe substancje przenikają do organizmu i uszkadzają działanie układu nerwowego, w rezultacie owady tracą orientację i nie mogą trafić do ula - mówi Olszewski.
Obecnie stosowane środki ochrony roślin nie zabijają owadów od razu jak kilkanaście lat temu, ale znacznie obniżają ich odporność. Wraz z nektarem i pyłkiem są przenoszone do ula i spożywane przez nowe pokolenia robotnic. W rezultacie chorują całe rodziny. Po katastrofie ekologicznej w Niemczech, gdzie tego lata doszło do masowych wyginięć pszczół, niektóre kraje europejskie zakazały stosowania najszkodliwszych pestycydów. Ale wiadomo już, że to nie tylko one stoją za masakrą pszczół. - Może być tak, że to rezultat współdziałania kilku czynników - przyznaje Olszewski.
Obecnie w Polsce żyje około 800 - 900 tys. pszczelich rodzin. Potrzeba dwa razy więcej, by zapylić wszystkie rośliny uprawne i dzikie. Jeśli pszczoły dalej będą umierać, grozi nam dramat. Nie wystarczy owadów do zapylenia upraw.
p
KATARZYNA TEKIEŃ: Jak się ma polska pszczoła?
GRAŻYNA TOPOLSKA*: Nie najlepiej. Sytuacja pszczoły miodnej znacznie pogorszyła się w ciągu ostatnich dwudziestu paru lat. Więcej rodzin pszczelich ginie z powodu warrozy - choroby wywoływanej przez roztocze, ponieważ pasożyty te wykazują często znaczną odporność na stosowane dotychczas leki. Dodatkowo mamy teraz cieplejsze zimy, a wyższe temperatury w tym okresie sprzyjają rozwojowi tej choroby. W 2005 r. zidentyfikowano w Europie drugiego pasożyta wywołującego nosemozę, który jest bardziej niebezpieczny od występującego dotychczas. Bardzo trudno z nim walczyć. Straty rodzin pszczelich podczas zimy 2007/2008 były większe niż w roku poprzednim. W okresie zimowania do 10 proc. pszczelich rodzin w pasiekach zamiera, ale ostatnio odsetek ten sięgnął ponad 15 proc., a w niektórych województwach, m.in. w wielkopolskim i zachodniopomorskim, nawet 30 proc.
Co zabiło te pszczoły?
Z analizy próbek nadesłanych do naszego laboratorium wynika, że ponad połowa rodzin pszczelich zginęła w wyniku warrozy i towarzyszących jej infekcji wirusowych. W jednej trzeciej wypadków główny udział miała nosemoza. Co się stało z resztą? Nie wiemy, bo nie stwierdzono u nich żadnego poważnego zakażenia.
Czy to oznacza, że do Polski dotarł tzw. zespół masowego ginięcia rodzin pszczelich (CCD), który zdziesiątkował pasieki w Stanach Zjednoczonych?
Niewykluczane. W dotkniętych zespołem CCD rodzinach w ulu pozostaje jedynie matka (ewentualnie z niewielką liczbą pszczół), czerwiem, tj. formami rozwojowymi, oraz zapasami pokarmu. Reszta owadów ginie poza ulem w bardzo krótkim czasie. Formułowano różne hipotezy o przyczynach CCD. Dominuje przekonanie, że w wyniku działania rozmaitych czynników dochodzi do obniżenia odporności pszczół, co sprawia, że łatwiej zapadają one na różne choroby. Można to porównać do choroby AIDS wśród ludzi.
We Francji, Niemczech i Włoszech głośno w ostatnich latach o masowych zatruciach pszczół wywołanych stosowaniem pestycydów. Koncern Bayer AG zgodził się nawet wypłacić niemieckim pszczelarzom odszkodowanie za straty powstałe w wyniku stosowania ich środka. Czy te same pestycydy grożą pszczołom w Polsce?
Nie słyszałam o badaniach dotyczących ewentualnego zatrucia polskich pszczół wspomnianymi środkami ochrony roślin. Badania są bardzo potrzebne, ale niestety kosztowne.
*dr wet. Grażyna Topolska zajmuje się chorobami pszczół na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie
p
Pszczole zawdzięczasz pokarm
Aż 80 proc. roślin występujących na Ziemi to rośliny owadopylne, w których zapylaniu przodują utrzymywane przez człowieka pszczoły miodne. Naukowcy uważają, że dzięki pracy pszczół powstaje jedna trzecia żywności na Ziemi. Do roślin, które wymagają zapylania przez owady (lub takich, u których zapylenie przez owady podnosi jakoś plonów lub nasion), należą m.in.: jabłoń, czereśnia, jeżyna, truskawka, ogórek, słonecznik, cebula, marchew i kapusta. W większości rejonów pszczoły miodne odpowiadają za 95 proc. zapyleń. Pozostałe 5 proc. pracy wykonują trzmiele, motyle i pszczoły samotne. Według szacunków na terenie Unii Europejskiej praca pszczół miodnych przekuwa się na niemal 4,3 mld euro zysków dla rolnictwa.