W badaniu United Surveys dla DGP i RMF FM zapytaliśmy Polaków o zakres polskiego wsparcia dla Ukrainy. Ponad 70 proc. uważa, że jest ono wystarczające (wzrost o prawie 6 pkt proc. w stosunku do analogicznego sondażu z listopada 2022 r.). Niemal co czwarty ankietowany uważa, że to wsparcie jest zbyt hojne (podobny wynik co w listopadzie), a zdaniem 4,3 proc. wspieramy naszych sąsiadów niewystarczająco (spadek o 2,5 pkt proc.).

Reklama

Zdaniem prof. Macieja Duszczyka zajmującego się migracjami w kontekście niedawnych napięć na linii Warszawa–Kijów, wynik jest pozytywny. – Widać, że nastąpiła stabilizacja poglądów, temat nieco zszedł z agendy, zmniejsza się liczba opinii skrajnych. Można powiedzieć, że przyzwyczailiśmy się do wsparcia Ukrainy, bo toczące się debaty nie wpływają zasadniczo na stabilność poglądów w tej sprawie – podkreśla Duszczyk. Wynik badania jest o tyle ciekawy, że nie pokazuje jakiejś dużej negatywnej zmiany po ostatnich tarciach i przemówieniu prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego w ONZ, w którym zarzucił państwom, które wprowadziły ograniczenia dla eksportu ukraińskiej żywności, działania w interesie Rosji. Z kolei premier Mateusz Morawiecki powiedział 21 września, że Polska już nie przekazuje nowego uzbrojenia na Ukrainę.

Czy w związku z wojną rosyjsko-ukraińską Polska wspiera Ukrainę / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

– Z tego sondażu jasno wynika, jaka powinna być polityka rządu – komentuje Miłosz Motyka z PSL. – Polski rząd, ale przede wszystkim całe nasze społeczeństwo w zakresie wsparcia humanitarnego, finansowego i militarnego zrobiło wszystko, by pomóc Ukrainie w walce o wolność. Jak widać, rząd nie powinien już więcej w tej sprawie wychodzić przed szereg – dodaje.

Napięcia polsko-ukraińskie

W napięciach polsko-ukraińskich od kilku dni widać niewielką odwilż. Ukraińcy zapowiadają zawieszenie swojego wniosku do WTO przeciwko Polsce, Słowacji i Węgrom w sprawie nałożenia embarga na ukraińskie produkty rolne. Wniosek miał być odwetem za samodzielne przedłużenie przez te kraje restrykcji, jeśli chodzi o sprzedaż ukraińskich towarów rolnych na ich rynkach.

– To na razie zapowiedź wycofania wniosku, czekamy, aż zostanie zrealizowana, jednak już sama zapowiedź to krok w dobrym kierunku – mówi nam minister rolnictwa Robert Telus. Jak podkreśla, z polskiego punktu widzenia najważniejsze jest, że przynajmniej do końca roku nie ma zagrożenia, że ukraińskie zboże znajdzie się na polskim rynku. Jednocześnie minister odnotowuje, że Bruksela przestała już w tym kontekście mówić o ewentualnych karach. Jak słyszymy od innego członka rządu – jeszcze przed ukraińską deklaracją w sprawie zawieszenia skargi do WTO polskie władze kontaktowały się z prezydentem Ukrainy, próbując deeskalować konflikt.

Reklama

– Wskazywaliśmy Zełenskiemu, że będziemy bronić polskich rolników, a po drugiej stronie są interesy nie rolników, a ukraińskich agroholdingów i oligarchów. Jak dotąd z tamtej strony nie było jakiegoś kontruderzenia, więc wygląda na to, że zrozumiano nasze argumenty – zauważa nasz rozmówca.

Polska wysyłała też inne sygnały

Inna sprawa, że ostatnio Polska wysyłała też inne sygnały. Szef MSZ Zbigniew Rau nie wziął udziału w spotkaniu szefów MSZ państw wspierających Ukrainę w Kijowie, a Polska Grupa Zbrojeniowa w Międzynarodowym Forum Przemysłu Obronnego w stolicy Ukrainy. Choć oba gesty zostały odebrane w Polsce jako kontrowersyjne i prowadzące raczej do pozbawienia się możliwości zabrania głosu na istotnych forach, a nie jakoś szczególnie dokuczliwe dla Ukrainy.

Pytanie, na ile to działania będące efektem finiszu kampanii wyborczej w Polsce. – Zobaczymy, co będzie miesiąc lub dwa po wyborach. Zobaczymy, jak do tych kwestii podejdzie nowy rząd – podkreśla Maciej Duszczyk, pytany, czy spodziewa się jakiejś zmiany postawy Polaków wobec Ukrainy i Ukraińców w kolejnych miesiącach.