Wojnę rozpoczynają zawodowcy, ale kończą rezerwiści. To wojskowe powiedzenie mimo swej prostoty jest bardzo trafne. Dowodem choćby rosyjska agresja na Ukrainę. Niewielu żołnierzy, którzy prawie dwa lata temu brali udział w inwazji, nadal służy. Dziesiątki tysięcy zostało zabitych, a jeszcze więcej rannych. Wojsko rosyjskie już dawno zarządziło więc mobilizację - mowa o setkach tysięcy mężczyzn. O ile na początku w internecie można było obejrzeć liczne filmiki pokazujące fatalną organizację i powszechne niedobory, o tyle dziś rosyjski system mobilizacyjno-rekrutacyjny to całkiem nieźle działająca maszyna. Według szacunków co miesiąc Moskwa jest w stanie wystawić ok. 20 tys. nowych żołnierzy.
Niedoścignionym wzorem jest Izrael
Niedoścignionym wzorem pod tym względem jest jednak Izrael. Po ataku Hamasu 7 października w ciągu zaledwie kilku dni państwo to zmobilizowało 300 tys. rezerwistów, z których wielu wciąż pozostaje w czynnej służbie.
CZYTAJ WIĘCEJ W WEEKENDOWYM WYDANIU MAGAZYNU "DGP. DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>