Jak poinformował portal thebureauinvestigates.com, w piśmie wysłanym w grudniu do Komisji Europejskiej i Głównego Inspektoratu Weterynarii brytyjscy urzędnicy wyrazili zaniepokojenie brakiem walki z chorobą w przypadku skażonego mięsa i jaj eksportowanych z Polski do Wielkiej Brytanii.

Reklama

Polskie kurczaki "ryzykiem dla zdrowia"

"Ze względu na znaczące ryzyko dla zdrowia publicznego rozważamy dostępne nam opcje ochrony brytyjskich konsumentów" - czytamy w liście dyrektorki naczelnej Agencji ds. Standardów Żywności (FSA), Emily Miles i głównej brytyjskiej weterynarz Christine Middlemiss. Wspomniane zostało rozważenie potencjalnych "środków ochronnych" w kontekście problematycznych produktów.

Reklama

Zgodnie z ustaleniami TBIJ i ITV News, w piśmie podkreślono wzrost liczby przypadków salmonelli wykrytej w polskim drobiu od czasów, gdy ostatnio podnoszono ten temat.

Reklama

FSA zainterweniowało niecały rok po tym, jak dochodzenie TBIJ i ITV powiązało głównego polskiego dostawcę kurczaków z rozprzestrzenianiem się infekcji odpornych na antybiotyki. To również następstwo nowszych ostrzeżeń dotyczących salmonelli w Wielkiej Brytanii i Europie.

Skażony polski drób. FSA ostrzega

W grudniu 2023 roku FSA przekazała brytyjskim konsumentom, aby "zachowali ostrożność" podczas obchodzenia się ze schłodzonym i mrożonym kurczakiem i indykiem. Ostrzeżenie wydano w związku z wynikami badania, które wykazało wiele szczepów salmonelli w polskich produktach drobiowych importowanych do Wielkiej Brytanii.

Polski drób powiązano z ponad 100 ogólnounijnymi alertami dotyczącymi bezpieczeństwa żywności, z których większość dotyczyła skażenia salmonellą.

Salmonella to nie jedyny problem polskich kurczaków. W naszym rodzimym drobiu wykryto także wysokie stężenie antybiotyków.

Polskie kury na antybiotykach. "To frustrujące"

Portal zwraca uwagę na fakt ciągłego używania antybiotyków weterynaryjnych w Polsce, pomimo obaw dotyczących skutków zdrowotnych nadużywania takich leków w produkcji zwierzęcej.

W 2022 roku sprzedaż niektórych klas niezwykle ważnych antybiotyków wzrosła w porównaniu z innymi krajami UE, które ograniczyły ich stosowanie w gospodarstwach rolnych. Richard Griffiths, dyrektor naczelny British Poultry Council (BPC) powiedział, że związek między salmonellą oporną na antybiotyki a skażonymi produktami z Polski "wzbudza poważne obawy".

- Brytyjscy producenci mięsa drobiowego ciężko pracowali, aby zbudować system żywnościowy, któremu ludzie ufają i który cenią, zapewniając wysokie standardy od pola do stołu - stwierdził. - Członkowie BPC ograniczyli stosowanie antybiotyków o prawie 80 procent i przestrzegają rygorystycznych procesów regulacyjnych, jeśli chodzi o kontrolę salmonelli. To frustrujące, że Polska nie jest w stanie zrobić tego samego - podkreślił w wypowiedzi dla TBIJ.

Genetycznie zmodyfikowane kurczaki żyją w stresie i stłoczeniu

Jak podkreśliła Monika Kowalska, koordynatorka kampanii "Frankenkurczak" w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki, zagrożenie dla zdrowia publicznego, związane z występowaniem w mięsie bakterii takich jak salmonella, wiąże się zarówno z nadmiernym stosowaniem antybiotyków w przemysłowej hodowli zwierząt i uodparnianiem się bakterii na leki krytyczne dla ludzkiego zdrowia, jak i z samymi warunkami panującymi w hodowli.

- W przypadku kurcząt hodowanych na mięso mowa o złym stanie zdrowia zwierząt spowodowanym wieloletnią selekcją genetyczną, dużym stresie i stłoczeniu panującym w kurnikach - zaznaczyła ekspertka w wypowiedzi dla redakcji Dziennik.pl.

Polska na czele hodowców drobiu. Z antybiotykami

Jako jeden z nielicznych krajów Europy Polska wciąż używa coraz więcej antybiotyków w hodowlach.

- Jesteśmy największym producentem mięsa drobiowego w Unii, liczba kurcząt rocznie to już około 1,5 miliarda. Wzrost zużycia nie jest jednak tylko kwestią zwiększającej się produkcji, bo jak podaje Europejska Agencja ds. Leków, drugie miejsce utrzymujemy również po zastosowaniu odpowiedniego przelicznika na kilogram masy ciała zwierzęcia - przekazała naszej redakcji Monika Kowalska.

Dodała, że problematyczny jest także szybki wzrost polskich kurczaków. - Zdecydowana większość tych zwierząt to rasy genetycznie zaprogramowane do nienaturalne szybkiego wzrostu, bo ubój następuje po zaledwie 6 tygodniach życia - wyjaśniła ekspertka podkreślając, że najczęściej hodowane do celów są rasy kur typu Ross 308, szczególnie podatne na choroby spowodowane niską odpornością i dużą wrażliwością organizmu.

Wolniejszy wzrost, zdrowsze kury

- Przejście na hodowlę ras wolniej rosnących oznacza nawet około sześciokrotnie mniejsze zużycie antybiotyków - przekazała członkini Otwartych Klatek i wspomniała o przykładzie Holandii.

Podkreślić należy, że w 2023 roku, w ramach badania przeprowadzonego przez Biostat, 79.7% Polaków przyznało, że według nich warunki, w jakich żyją zwierzęta hodowane na mięso, mają wpływ na ilość stosowanych w hodowli antybiotyków. - To pokazuje, że konsumenci są świadomi związku dobrostanu zwierząt z zagrożeniami dla ludzi- zakończyła Monika Kowalska.