Otwarte Klatki w informacji wysłanej do naszej redakcji wskazały, że w jednej ze spraw sąd pierwszej instancji uznał mężczyznę za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów, a w drugiej sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok skazujący z 12 lipca 2023 roku.

Reklama

Norki były dobijane metalowymi prętami. Na oczach innych zwierząt

Pierwsza z nich to rezultat śledztwa Stowarzyszenia Otwarte Klatki z 2020 roku. Aktywiści otrzymali nagrania ze środka skrzyni do gazowania, na których widać było norki duszące się nawet kilka minut. Nagrania dokumentowały też dobijanie wciąż żywych zwierząt wyciąganych z maszyny do gazowania, metalowym prętem i przygniatanie ich martwymi norkami. Cały proceder odbywał się w obecności innych zwierząt, co powodowało ich stres i cierpienie.

Stowarzyszenie złożyło zawiadomienie do prokuratury, zarzucając hodowcy znęcanie się nad zwierzętami poprzez nieprawidłowe uśmiercenie norek (na oczach innych zwierząt, w sposób niefachowy, przy udziale małoletnich).

Mężczyznę skazano. "Jeden z najsurowszych wyroków"

W czwartek sąd pierwszej instancji uznał oskarżonego za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów i skazał go na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Dodatkowo sąd wymierzył nawiązkę w wysokości 8 tysięcy złotych do wpłacenia na schronisko dla zwierząt w Henrykowie oraz zwrot kosztów sądowych: łącznie 18 tysięcy złotych. Hodowca przez 7 lat nie będzie też mógł pracować z norkami amerykańskimi ani prowadzić fermy tych zwierząt, a przez 3 lata posiadać żadnych zwierząt. Wyrok nie jest prawomocny.

Mimo to, jak wskazała Bogna Wilkowska z Otwartych Klatek, jest to jeden z surowszych wyroków, jaki zapadł w sprawie o znęcanie się nad zwierzętami na fermach futrzarskich. - Dla nas najważniejsze jest to, że jeśli wyrok się uprawomocni, to sprawca nie będzie mógł wykonywać żadnych prac związanych z hodowlą norek przez wiele lat. Mamy nadzieję, że doprowadzi to do zamknięcia fermy - mówiła Bogna Wiltowska z Otwartych Klatek.

- Warto też wspomnieć, że skazany Andrzej K. pochodzi z rodziny, która hodowlą zwierząt futerkowych zajmuje się od lat 70., a on wielokrotnie powoływał się na swoje osiągnięcia hodowlane. Sąd wydając wyrok, zauważył, że od profesjonalistów należy wymagać więcej, oni szczególnie powinni dbać o najwyższe standardy. Sprawa tej fermy jasno pokazuje, że nawet w takich miejscach dochodzi do cierpienia zwierząt i znęcania się nad nimi. Dlatego powinniśmy jak najszybciej wygasić przemysł futrzarski w Polsce - dodała Wiltowska.

Cierpiały nie tylko norki, ale i lisy

Druga prowadzona przeciwko hodowcy sprawa była następstwem interwencji przeprowadzonej na fermie przez Otwarte Klatki w 2022 roku. Aktywiści ujawnili utrzymywanie lisów w fatalnych warunkach. Zwierzęta pozbawione były ochrony przed słońcem w czasie ponad 30-stopniowego upału, nie miały też dostępu do wody.

Reklama

Również w tej sprawie Stowarzyszenie złożyło zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami poprzez utrzymywanie zwierząt w niewłaściwych warunkach bytowania. Sąd pierwszej instancji uznał, że hodowca jest winny i skazał go na karę 7 miesięcy pozbawienia wolności z zawieszeniem na 2 lata próby. Dzisiaj sąd apelacyjny utrzymał w mocy ten wyrok.

- Jestem zadowolona z wyroku, zwłaszcza z orzeczonych środków karnych, które uchronią kolejne zwierzęta przed złym traktowaniem. Co ważne, sąd w ustnych motywach rozstrzygnięcia wskazał, że zmienia się zapatrywanie na sprawy zwierząt, że muszą mieć odpowiednie warunki do życia i nie można tego bagatelizować - mówiła Angelika Kimbort, radczyni prawna reprezentująca Stowarzyszenie Otwarte Klatki.

9 postępowań w toku

W 2023 roku Otwarte Klatki złożyły 7 zawiadomień do prokuratury i przystąpiło do 1 postępowania - wszystkie dotyczyły zwierząt gospodarskich.

W toku jest łącznie 9 postępowań z udziałem organizacji. W listopadzie ubiegłego roku zapadł pierwszy w historii Polski wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności - hodowca lisów z Kościana został skazany na na karę 6 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności.