Dokument wydany został 26 października przez Andrzeja Szwedę-Lewandowskiego, Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska.

Odbił się szerokim echem w środowisku miłośników zwierząt i przeciwników polowań. Komentujący pismo internauci pisali: "jeśli ktoś będzie chciał zastrzelić wilka, wystarczy, że znajdzie kogoś, kto opowie dramatyczną historyjkę", "to pismo jest furtką do legalnego strzelania do wilka, gatunku chronionego w naszym kraju".

Wystarczy “ustny wniosek”

Reklama

W dokumencie możemy przeczytać o tym, że ze względu na częstsze doniesienia związane z "sytuacjami konfliktowymi z udziałem wilka (...) w sytuacjach nagłych (...) istnieje możliwość uzyskania decyzji ustnych zarówno z RDOŚ (na umyślne płoszenie lub niepokojenie) jak i z GDOŚ (na umyślne zabijanie)" - informuje pismo.

Reklama
dziennik.pl
Reklama

Dalej czytamy, że decyzje ustne mają taką samą rangę prawną jak pisemne, "a w sytuacjach pilnych, w tym w sytuacji bezpośredniego zagrożenia, mogą być bardziej zasadne". Jakimi są, według GDOŚ, sytuacje rzeczywiście niebezpieczne? Dokument wyjaśnia, że to na przykład wilk na posesji prywatnej, ale także między zabudowaniami, niereagujący na próby płoszenia. W takim wypadku, zgodnie z najnowszymi zaleceniami, "należy złożyć ustny wniosek dotyczący zabicia zwierzęcia (...) wskazując podmiot, który dokona eliminacji". Po odstrzale należy "sporządzić dokumentację fotograficzną zabitego zwierzęcia" oraz protokół z uzasadnieniem podjętej decyzji.

dziennik.pl

- Chociaż część wniosków w przedmiotowej sprawie była dobrze uzasadniona - dokumentacja zdjęciowa, filmy, to zdarzały się także zgłoszenia o charakterze emocjonalnym, które nie uprawdopodobniały ryzyka niebezpieczeństwa ze strony wilków - mówi Dziennikowi.pl Jakub Troszyński, rzecznik prasowy Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Dodaje, że z instrukcji organy samorządowe mogą dowiedzieć się o istniejących instrumentach prawnych, o prawach i obowiązkach obywateli, o zasadach sporządzania i rozpatrywania wniosków dotyczących gatunków chronionych. - Co więcej, fakt złożenia wniosku, czy to w formie pisemnej, czy drogą telefoniczną, nie oznacza automatycznej zgody na wykonanie wnioskowanej czynności - uspokaja Jakub Troszyński.

dziennik.pl

GDOŚ w pierwszym punkcie zaleceń proponuje wytypować "odpowiednie osoby" i wyposażyć je w karabinki na gumowe kule, by móc skutecznie płoszyć drapieżniki. Proponuje również nawiązać współpracę z lekarzami weterynarii posiadającymi broń Palmera lub z członkami Polskiego Związku Łowieckiego, by ci mieli skuteczniej płoszyć zwierzęta.

Wilki były, są i będą

Jak zaznacza Rafał Rzepkowski z Fundacji WWF Polska, pojawianie się wilków w pobliżu ludzkich domostw będzie zdarzało się coraz częściej. Dzieje się tak z powodu łatwego dostępu do pokarmu, niezabezpieczonych koszy na śmieci czy wysypisk. Wilki wabią także psy wałęsające się po lasach czy zwierzęta gospodarskie, których właściciele nieodpowiednio je zabezpieczyli. Zdarzały się nawet przypadki celowego dokarmiana wilków.

Lokalne media informowały we wrześniu i październiku o akcjach płoszenia wilków. Jedno z takich działań zleciła gmina Lubiszyn, ale jak się okazało, raczej nie przyniosło to skutku. Władze gminy podały, że nadal otrzymywane są zgłoszenia o pojawiających się w okolicznych wsiach wilkach.

"One nie spacerują tylko przechodzą przez dany teren. Pola uprawne dookoła Wysokiej (wieś niedaleko Ściechowa) były ogrodzone siatką i pastuchem, wilki musiały sobie znaleźć nowe drogi. Dlatego je widzicie" - zwróciła uwagę w komentarzach jedna z internautek.

W dalszej części wpisu dodała: "Wcześniej ludzie nie mieli kamer i też nie wiedzieli, co się dzieje wieczorem na zewnątrz, teraz wygląda to jak nowe hobby - śledzenie wilka. Zamknijcie bramy i furtki, zabezpieczcie psy albo kupcie takie, które są stworzone do ochrony przed wilkami. Odstrzał nic nie da, bo przyjdą kolejne, a te, które tu są, zachowują się wobec ludzi normalnie, unikają człowieka i nie atakują go. I niech tak zostanie" - napisała jedna z internautek w komentarzu opublikowanym na Facebooku.

Urzędnikom brak kompetencji?

Jak stwierdzili przyrodnicy ze Stowarzyszenia “Z Szarym za Płotem”, nie tyle samo pismo i zalecenia w nim zawarte są problemem, co fakt, że gminy w tym momencie są pozostawione same sobie. Chodzi konkretnie o kwestie związane z opracowaniem zasad koegzystencji z drapieżnikami. - Brakuje często realnego wsparcia ze strony GDOŚ i RDOŚ na polu edukacji, doradztwa, wsparcia hodowców. GDOŚ w piśmie obliguje urzędy gmin do wytypowania odpowiednich osób do płoszenia wilków, tyle tylko, że w Polsce takich osób zwyczajnie brakuje - zaznaczyli członkowie stowarzyszenia.

Ich zdaniem, urzędnicy często nie wiedzą też, które zachowania wilków mają już znamiona nietypowych czy niebezpiecznych. - Nie potrafią też profesjonalnie doradzić hodowcom w kwestii zabezpieczenia zwierząt gospodarskich i towarzyszących. Jako Stowarzyszenie dostrzegamy ogromną potrzebę edukacji i wsparcia urzędników - zwrócili uwagę działacze Stowarzyszenia “Z Szarym Za Płotem”.

- Nasuwa się pytanie, kto weryfikuje te sytuacje z udziałem wilka. Myślę, że tylko osoba wydająca taką decyzję. A wydawanie decyzji drogą elektroniczną może być polem do nadużyć. Tak, jak w przypadku decyzji wydanych inną drogą, ponieważ, jak wiadomo „papier wszystko przyjmie - mówi Rafał Rzepkowski z Fundacji WWF Polska.

Podobnego zdania są Tomasz Argasiński i Joanna Wydrych, eksperci z Fundacji Czarna Owca Pana Kota. Jako duże pole do nadużyć wskazują kwestię idei wydawania decyzji ustnych, najczęściej bez uprzedniego przeprowadzenia procedury dowodowej, że wilk stanowi rzeczywiste, a nie urojone zagrożenie. - Była ona już wcześniej w kontekście wilka wykorzystywana w sposób nietransparentny i budzący kontrowersje - twierdzą przedstawiciele fundacji.

Eksperci wskazują również inne wątpliwości. - Zasadniczo proponowana treść skupia się na sformalizowaniu odstrzału, tym samym domyślnie preferuje tę formę rozwiązywania ewentualnych konfliktów na linii człowiek - wilk. Odnosimy wrażenie, że jest to procedura legalizująca zabijanie, tym bardziej, że po macoszemu jest potraktowana kwestia odstraszania - mówią Tomasz Argasiński i Joanna Wydrych.

“Więcej kół łowieckich niż weterynarzy”

Dodają, że w praktyce najprostszą i najczęściej wybieraną opcją - niezależnie od jej wątpliwego etycznie charakteru - będzie nawiązanie przez gminę "współpracy" z członkiem lub członkami PZŁ i związany z tym odstrzał zwierząt. Na terenach, na których bytują wilki więcej jest kół łowieckich niż weterynarzy, a zwłaszcza takich, którzy podjęliby się czasowego uśpienia wilka - puentują eksperci Fundacji Czarna Owca Pana Kota.

Obawy tonuje rzecznik GDOŚ. - W przedmiotowej instrukcji wyraźnie zaznaczono, że kluczowe jest dobre udokumentowanie każdego przypadku. Sporządzenie jak najlepszej dokumentacji (w postaci notatek, zgłoszeń, zdjęć) leży po stronie wnioskodawcy. Dopiero wykazanie w toku postępowania administracyjnego zaistnienia wyżej wymienionej kwestii pozwala organowi wydanie decyzji pozytywnej – zezwolenia. W przeciwnym razie GDOŚ nie zezwala na eliminację wilków - wyjaśnia Jakub Troszyński.

- Zabicie wilka powinno zawsze być ostatecznym rozwiązaniem i tylko, kiedy wcześniejsze metody nie zdały rezultatu. Zawsze najpierw trzeba rozważyć metody takie jak: płoszenie lub odławianie. Ważne jest sprawdzenie, czy nietypowe zachowanie wilka nie wynika przypadkiem z jego choroby lub częściowego oswojenia danego osobnika z człowiekiem - wskazał Rzepkowski z WWF Polska.

Co grozi za zabicie wilka?

Zgodnie z ustawą z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz. U. z 2013 r. poz. 627) oraz rozporządzeniem Ministra Środowiska z dnia 16 grudnia 2016 r. dotyczącym ochrony gatunkowej zwierząt (Dz.U. 2016 poz. 2183), wilki są objęte ścisłą ochroną.

Oznacza to, że w ramach tych przepisów zabronione między innymi jest umyślne zabijanie, okaleczanie, chwytanie, przetrzymywanie, niszczenie nor i wybieranie z nich szczeniąt, a także przechowywanie i sprzedaż skór oraz innych fragmentów martwych osobników bez odpowiedniego zezwolenia.