Sąd pozbawił Artura R. praw publicznych na 10 lat.
Decyzją sądu oskarżony może się starać o warunkowe zwolnienie po odbyciu kary 35 lat więzienia (prokurator wnioskował o 50 lat) i zapłacić zadośćuczynienie mężowi ofiary w wysokości 1 mln zł (wniosek prokuratora mówił o 150 tysięcy złotych).
Artur R. w tym samym procesie odpowiadał też za gwałt i naruszenie intymności seksualnej Agaty S. – kobiety poznanej za pośrednictwem serwisu z ogłoszeniami towarzyskimi i anonsami erotycznymi. Sprawę tę dołączono do aktu oskarżenia w sprawie psycholożki.
Decyzją sądu Artur R. ma zakaz zbliżania się do Agaty S. przez 12 lat. Ma też zapłacić jej 100 tysięcy złotych nawiązki.
Kara wymierzona Arturowi R. jest w zasadniczej części taka, o jaką wnosił w mowie końcowej prokurator. Wyrok nie jest prawomocny.
Obrońca oskarżonego: Stała się straszna tragedia
Obrońca, mec. Tomasz Gajda w mowie końcowej przyznał, że "stała się straszna rzecz, straszna tragedia", "do której nie powinno nigdy dojść w tym miejscu". I że jest to wypadkowa różnych innych wcześniejszych. Wskazywał, że nie zostały zachowane elementarne procedury bezpieczeństwa, a zmiany, jakie wprowadzono, nastąpiły później, o czym mówili świadkowie. Świadczy to o tym, że „system zabezpieczenia, fundamentalnych zasad bezpieczeństwa nie był wydolny”.
Mówił także, że Artur R. miał trudne dzieciństwo i nie miał możliwości wyuczenia się wzorców społecznych, a w areszcie doświadczał przemocy. Obrońca wniósł o uniewinnienie jego klienta.
Artur R. ze łzami w oczach przepraszał rodzinę zamordowanej
Oskarżony podtrzymywał, że jest niewinny, że nikogo nie chciał zabić. Winą obarczał wychowawcę i oddziałowego w zakładzie karnym, którzy, mimo jego próśb o pomoc, gdy był bity przez innych więźniów, nie reagowali.
Ze łzami w oczach, łamiącym się głosem przeprosił rodzinę zabitej psycholożki.
Zadał psycholożce kilka ciosów nożyczkami
Przypomnijmy, że Artur R. zaatakował funkcjonariuszkę 22 lutego 2022 roku w trakcie konsultacji psychologicznej, w pokoju, w którym odbywały się standardowe rozmowy z osadzonymi. Przebywała ona z oskarżonym sam na sam.
Najpierw uderzył ją pięściami w twarz, a później nożyczkami zabranymi z biurka zadał jej osiem ciosów w szyję i w twarz. Psycholożka doznała masywnego krwotoku wewnętrznego i zewnętrznego, co doprowadziło do jej śmierci.